wtorek, 30 sierpnia 2011

ROZDZIAŁ CZWARTY

Złapałam za telefon.
Gdy zobaczyłam, że Janie dzwoni, muszę przyznać, że byłam troche rozczarowana... ale czego się spodziewałam? Że Harry zadzwoniłby i powiedział, że wszystko jest ok i pragnie mnie z powrotem? Pffff.
Odebrałam telefon.

- Halo?
- Cześć kochana, to ja, Janie.
- No wiem, Co słychać?
- Tak więc, Liam i Julia powiedzieli mi, że wyglądałaś na smutną gdy wracaliście do domu. Chcesz porozmawiać o tym? Chodzi mi o to, kal chcesz to możesz przyjechać do mojego domu. Gdy powiedziałam mamie, że wróciłaś, jej reakcją było pytanie "No to kiedy ją zaprosisz do nas?" Haha, pomyślałam, że to wspaniały pomysł. Co o tym sądzisz?
- Spoko, może być fajnie.
- I o, moja mama powiedziała, że ugotuje nam coś smacznego na obiad.
- Co? Zaraz u Ciebie będę!
- Haha, ok.
Rozłączyłam się i zeszłam na dół gdzie mój tata był w salonie. Zakładałam buty Gdy usłyszałam go, pytającego:
- Gdzie idziesz?
- Do Janie.
- Ok, wrócisz wieczorem czy zostaniesz na noc?
- Nieee, wrócę potem wieczorem, ale nie wiem o której godzinie. Ale powiedz mamie, że nie będę jadła obiadu.
- Dobrze, bawcie się dobrze.
Złapałam za płaszcz i wyszłam. Od mojego domu do Janie jest dziesięć minut.
Gdy przyszłam, jej mama odtworzyła mi drzwi.
- Witaj, Becca! - Uśmiechnęła się do mnie i przytuliła mnie. Ona zawsze była jak moja druga mama, tak samo zachowywała się moja mama w stosunku do Janie. - Janie jest na górze w swoim pokoju.
Poszłam do pokoju Janie i otworzyłam drzwi. Leżała na swoim łóżku czytając magazyn. Gdy weszłam popatrzyła w górę i wyrzuciła magazyn.
- Hej, kochana! Chodź do mnie.
Położyłam się obok niej i obydwie wpatrywałyśmy się w sufit.
- Więc... Becca, o czym tak myślisz?
- Hmm... Ja, ja.. w sumie to nawet nie wiem.
- Harry?
- No tak... i Lydia, ona jest piękna.
- Ona jest, ale ty  też. Wiem, że nie zgadzasz się ale, kochana, dlaczego każdy z nas miałby kłamać w dniu twojego pojawienia się, mówiąc że ładnie wyglądasz mimo iż tak nie było? Ale przysięgam, że jesteś piękna.
- Dziękuję.
Było cicho, puki ja nie wymamrotałam:
- Opowiedz mi jak to wszystko się zaczęło, proszę.
- Naprawdę chcesz to wiedzieć?
- Tak...
- Po pierwsze powinnam ci powiedzieć jak czuł się Harry gdy nas opuściłaś.
- Czy ja chcę to wiedzieć? - zapytałam przestraszona jaka będzie jej odpowiedź.
- Musisz to poznać. Okay, niech opiszę Ci sytuację gdy wyjechałaś... Zastanawiałam się gdzie byłaś ponieważ zawsze dzwoniłaś do mnie jeśli nie szłaś do szkoły bo chorowałaś lub cokolwiek... Tak więc, nie byłaś w szkole i Harry podszedł do mnie pytając gdzie jesteś. Nie mogłam mu powiedzieć. Po kilku dniach wszyscy się naprawdę martwiliśmy i mieliśmy mętliki w głowach. Znaczy Julia, Liam, Zoee, Louis, Amelia, Niall, Lauren, Kasia, Kirsty, Zayn i ja... To było straszne, tak, ale Harry … był w najgorszym stanie. Becca, on nie spał w nocach i po chwili Anne musiała odebrać go ze szkoły ponieważ Mrs. Shepherd wysłała go do domu, widząc w jakim stanie on siedział. On zasypiał na lekcjach i słabł. Bywało, że siadał przy naszym stole w przerwie obiadowej próbując dzwonić do ciebie na okrągło. Wszyscy czuliśmy się strasznie patrząc na niego. Zaczął pojawiać się u ciebie codzienny i to było jak wieczne piekło dla niego. I wyglądał na strasznie wyczerpanego.
Dowiedziałam się jak  Harry musiał się czuć, czuję się tak cholernie zła. Znów prawie się popłakałam.
- I wtedy?
- Tak więc, Louis był jedyny, który chciał to zakończyć puki nie było za późno. Przywrócił Harry'ego do życia. I Becca, jeśli Lou by tego nie zrobił to nie potrafiłabym wyobrazić sobie go dziś.
- I wtedy...
- Wtedy Lydia przeprowadziła się do naszego miasta. Została naszą przyjaciółką i... Niall i Liam przekonali Harry'ego, że on i Lydia powinni iść na randkę. Mam na myśli, że... Becca, skąd do cholery oni mogi wiedzieć że wrócisz?
- Wszystko jest ok. Nie obwiniam ich. Jest tam jakikolwiek powód dlaczego Harry cierpi mnie teraz?
- Nie cierpieć cię? O no przestań! Powiedz mi, że naprawdę nie myślisz, że on nienawidzi cię! Tak, on może jest trochę wściekły na ciebie ale jak mogłabyś zwrócić na to uwagę? Mam na myśli, postaw się teraz w jego sytuacji,  jak poczułabyś się gdyby on zostawił cię tak jak ty to zrobiłaś?
- Nienawidziłabym go. Dobrze, niespecjalnie nienawidziłabym ale z pewnością, nie cierpiałabym go trochę. Ale nie przestałabym kochać.
- Widzisz? I teraz oni są parą.
- Wyglądają na szczęśliwych...
- Zgaduję, że oni są. Ale jestem pewna, że Harry naprawdę lubi ją ale on nie lubi jej jak kochał ciebie.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Wiesz jak zachowywał się wobec ciebie jak był z tobą cały czas? To było całkiem trudne aby spotkać kogoś takiego jak wy. To wyglądało jakbyście mieli być ze sobą na zawsze. A on, nie zachowuje się wobec niej w ten sposób.
Nagle mój telefon zadzwonił, odebrałam i przełączyłam na głośnik.
- Becca? Tu ja Zayn.
- Czeeeeeeeeeeeeść Zayn! - krzyknęła Janie.
- Janie? Co? Dezoriętujecie mnie dziewczyny... - powiedział Zayn.
- Tak, chciałyśmy się zdezoriętować.  Okay, dlaczego dzwonisz?- zapytałam.
- Więc, jesteście dziewczynami, prawda?
- Hmm, no nie wiem... Janie jesteśmy dziewczynami? - zażartowałam.
- No chyba, bynajmniej myślałam tak przez całe moje życie.- powiedziała Janie.
- Ok, więc... Zayn jesteśmy dziewczynami! - powiedziałam.
- Ha, ha, ha... jesteś bardzo zabawna. - powiedział bardzo sarkastycznym głosem.
- No oczywiście, że jesteśmy!
- Więc, dzwonię do ciebie abyś mi udzieliła rady... - wymamrotał Zayn.
- Po co??
- Tak więc, miałbym ochotę umówić się z Kirsty na randkę... Ale się trochę biję. Nie wiem dlaczego. Nigdy nie czułem się tak wobec dziewczyny. I szczerze mówiąc, znasz mnie; nie byłem nigdy zbyt nieśmiały, by umówić się z dziewczyną.
- Więc jaki w tym problem?
- Nie wiem czy ona mnie lubi... - powiedział lekko zdesperowany.
- Tak więc, ona nawet nie wie, że ją lubisz lubisz.  Więc nie możesz wiedzieć czy ona też cię lubi.
- I co teraz?
- Oh weź już przestań! Zapytaj się jej czy chciałaby się z tobą umówić!
- Pfff. To brzmi jak łatwe zadanie, ale nie jest! Nie mogłabyś zapytać się jej najpierw czy mnie lubi, proooooooooszę?- Zabrzmiał tak słodko... więc nie mogłam mu odmówić.
- Ok, zrobię to.
- Dziękuję! Jesteś najlepsza... no tuż po Kristy.
- Rozłącz się, albo zmienię swoje zdanie.
- Dobra, dziękuję dziewczyny.

Po zakończeniu rozmowy, mama Janie skończyła gotować więc poszłyśmy zjeść.
- No to co teraz będziemy robić? - zapytała Janie.
- Co myślisz o tym aby wybrać się do Kristy? Znaczy, podpytamy ją o Zayn'a.
- Oo! Dobry pomysł, więc chodźmy!

Więc poszłyśmy do Kirsty. Otworzyła drzwi i weszłyśmy do jej salonu. Nie było jej rodziców.
Janie uśmiechnęła się bezczelnie do Kristy.
- Co tam u ciebie Janie? - zapytała się.
- Hmm, podoba ci się jakiś chłopak w tym momencie?
- Nie... chyba nie. A czemu pytasz?
- No bo znamy kogoś specjalnego, kto cię lubi lubi. - uśmiechnęłam się.
- Co? Kto to?
Janie uśmiechnęła się do mnie.
- Ej no weźcie, nie bądźcie takie! Powiedzcie kto to!
- To Zayn, Kristy! - wymamrotała Janie.
- Zayn? Zayn Malik? - zapytała.
- No tak, a kto inny? Ilu Zayn'ów znasz? - zaśmiałam się.
- Mmh, on jest całkiem przystojny, nie jest? I muszę przyznać, że lubię go najbardziej ze wszystkich chłopców w tym momencie.

Nagle telefon Janie zadzwonił. Wyszła z pokoju by odebrać. Gdy wróciła powiedziała:
- Girls, przygotowujcie się... będzie impreza!

________________________________________________
Oto i oczekiwany rozdział 4.  Skomentujcie czy wam się podoba a również jeśli uważacie, że to opowiadanie nie ma sensu. Przepraszam za to, że dzisiaj taki krótki rozdział... Następny rozdział będzie trochę dłuższy.  Zależy jak mocno będziecie chcieli następny rozdział to tak szybko go spróbuję dodać.

środa, 24 sierpnia 2011

ROZDZIAŁ TRZECI

Gdy to był czas aby coś zjeść,  poszliśmy do baru szybkiej obsługi.

Gdy weszliśmy do baru, zobaczyłam dwie dobrze znane mi dziewczyny.
Jedna z nich miała długie różowe włosy i była średniego wzrostu. Amelia była Louisa najlepszą przyjaciółką i wiedziałam dlaczego. Była strasznie kochaną dziewczyną. Sprawiła, że każdy lubił ją w ciągu kilku minut od poznania i żyła pełnią życia.Była niezwykle niezdarna i tak słodko się wkurzała, nawet jeśli to brzmi dziwnie, że niezdarność jest słodka.
Druga dziewczyna była niewielka. To była Kasia, najlepsza przyjaciółka Nialla. Dzieliłyśmy takie samo upodobanie do mody więc chodziłyśmy na zakupy  co drugi weekend puki nie wyjechałam.
Podeszłam do nich, a kiedy zdały sobie sprawę, że to faktycznie jestem ja,  zaczęły krzyczeć z radości, podskakiwać i przytuliły mnie najmocniej jak potrafiły.
- O Boże, ty naprawdę wróciłaś!- powiedziała Kasia.
- No tak, jestem tutaj. - Uśmiechnęłam się do niej.
Usiedliśmy przy stole gdy Amelia nagle powiedziała:
- Musisz powiedzieć nam wszystko! Gdzie byłaś? Od kiedy jestes tu? No dawaj! - mówiła z ekscytacją.
O nie... To była rozmowa, której chciałam uniknąć tak długo, jak to możliwe. Nie byłam gotowa.
- Dobrze... więc byłam w Londynie. I wróciłam wczoraj.
- Dlaczego tam byłaś? - zapytała Kasia.
Janie czuła, że nie chcę rozmawiać o tym więc zmieniła temat.
- Hmm, wiecie co może jest między Kirsty a Zaynem?
Zaskoczyła mnie.
- Kristy i Zayn? Powiedz!
- Haha, nic nie ma między nimi. Do tej pory.  Louis powiedział mi, że Zaynowi podoba się ona, ale nie powiedział jej o tym. Jestem na 100%  pewna, że ona nie wie o tym. - powiedziała Amelia.
- Aww, jak słodko. - powiedziała Kasia.
Liam i Julia przyszli i dołączyli do nas. Rozmawialiśmy trochę o niczym. Powiedzieli mi co zdarzyło się tu podczas gdy byłam w Londynie.
A potem zobaczyłam GO.
Moje serce podskoczyło mi do gardła,  ponieważ wszedł do kafeterii. Był wciąż tak piękny jak zawsze był. Jego włosy były po prostu doskonałe i jego oczy wciąż wydawały się mieć ten blask.
Ale wtedy... Zobaczyłam coś, co złamało mi serce na tysiąc kawałków... Był przed dziewczyną. Wyglądała olśniewająco. Jej długie włosy były mieszanką między blondem i brązem. I jej oczy były intensywnego niebieskiego koloru. Miała trochę oliwkowej cery, co sprawiało, że wyglądała jeszcze piękniej.  Doszła do niego i złapała go za rękę. Miał nowa przy jego stronie.
Jak naiwna myślałam, że wciąż byłby tam czekając na mnie aż wrócę... I ponownie moglibyśmy się połączyć i wszystko byłoby doskonałe jeszcze raz.
Odwróciłam wzrok ponieważ nie mogłam znieść widoku tej szczęśliwej parki. Czułam, że wszystkich oczy były zwrócone na mnie. Właśnie poczułam się jakby wszystko rozbijało się we mnie.
Wstałam.
- Bardzo was przepraszam, ale zapomniałam, że muszę pójść do dyrektora szkoły.
Wiedziałam, że oni wiedzą, że to jest tylko pretekst aby wyjść stąd, ponieważ Harry i jego dziewczyna szli do naszego stołu.
Wybiegłam z baru i wpadłam na Louisa.
- Hej kochana. Dlaczego biegniesz i zderzasz się z nieświadomymi ludźmi takimi jak ja? - zażartował.
- Przepraszam. -Wymamrotałam. Louis zdał sobie sprawę, że nie jestem w swoim najlepszym nastroju.
- Ej, hun, wszystko ok?
- Ja... Nie wiem... To znaczy... No nie potrafię tego powiedzieć... - Czułam się zagubiona i było mi smutno.
- Ciii... Chcesz o tym pogadać?
- Nie... może... nie wiem... tak.
- Okay, no to chodźmy stąd.
Więc wyszliśmy ze szkoły.
- Więc teraz mi powiedz. - powiedział Louis i uśmiechnął się do mnie radośnie.
- Ok, więc wiem, że… tak nagle wyjechałam, tak. I wiem, że nie mogę tak wrócić i grać tak jak nic się nie stało. Ale myślę, że nie byłem gotowa na to by widzieć Harry'ego z inną dziewczyną.
Mój głos załamywał się co każde słowo...i poczułam, że łzy spływały mi po policzku. O Jezu, byłam strasznie rozbita emocjonalnie przez tych kilka dni. Płacz, co parę minut. Wtedy Louis przyciągnął mnie do uścisku próbując działać uspokajająco na mnie.
- Shh, spokojnie... wiem że to trudne.
- Tak, to strasznie trudne... a ona jest zajebiście ładna. - wyznałam pochlipując.
- Ona? Lydia?
- Jeśli to jej imię to tak.
- Nikt nie ostrzegł cię, prawda?
- Prawda.
- Wprowadziła się do naszego miasta w zeszłym roku około cztery miesiące później jak wyjechałaś. I w tym czasie Harry zakochał się w niej.

Przez kilka sekund byliśmy cicho.

- Louis? Proszę mógłby zabrać mnie z powrotem  do tych dni gdy Harry kochał mnie?
- Chciałbym posiadać taką moc, kochana. Ale skąd wiesz że on nie kocha cię już?
- Louis, gdy kocha się kogoś, nie chodzi się na randki z kimś innym...-Starłam łzę ze swojego policzka i kontynuowałam.- ...na prawdę nie masz pojęcia, jak mocno tęskniłam za nim. Kiedyś, zwykłam zasypiać ukołysana płaczem przez dwa miesiące, noc w noc. I wciąż myślę o nim tysiąc razy na dzień. Mamy razem tyle wspomnień i one pojawiają się, moim zdaniem, wtedy gdy najbardziej nie jestem przygotowana i fakt, że to już się nie powtórzy, boli mnie najmocniej.
- Becca, nie myśl, że Harry zapomniał o tobie jednej nocy. Chodził w najgorszym nastroju trzy a może i nawet cztery miesiące.Wszyscy nie mogliśmy patrzeć, jak cierpiał z powodu tego że wyjechałaś,  więc zasugerowaliśmy mu aby wyszedł i zaczął normalnie żyć. I Becca, nie możesz chcieć by był tak smutny jak wcześniej był.
- Wiem. Chcę aby był szczęśliwy. Nawet jeśli to oznacza, że to będzie mnie boleć.
- Próbował dzwonić do ciebie. Około dziesięć razy na dzień przez pierwszy miesiąc. A następnie za parę  miesięcy co najmniej 5 razy dziennie. Wszyscy próbowaliśmy się z tobą skontaktować.
- Wiem. Widziałam to na swoim telefonie. Ale Louis, uwierz mi że chciałam odbierać wasze telefony, ale nie  wolno mi było.
- Jest ok, Becca, nie obarczam winą cię za nic.
Faktycznie cieszyłam się, że nie poprosił o jakiekolwiek wyjaśnienia, gdzie byłam i niby dlaczego tam byłam.
Siedzieliśmy na murku na boisku szkolnym kiedy Louisa dziewczyna Zoee zjawiła się. Cmoknęła Louisa zanim spojrzała się na mnie trochę zmartwiona.
- Wszystko gra?
- Tak, wszystko jest ok.
- Ok więc, Becca, już czas na nas wrócić do naszej klasy. Przerwa skończy się za parę minut.
Wstałam i odwróciłam się do Louisa.
- Dziękuję.
- Zawsze możesz na mnie polegać.
Zoee i ja byłyśmy już kilka kroków dalej gdy usłyszałam Louisa.
- I Becca! Cieszę się, że wróciłaś!
Odwróciłam się po raz kolejny i spróbowałam uśmiechnąć się do niego. Zoee miała szczęście, bo miała Louisa. Był zabawny  i wogle, ale jednak najważniejsze było to że zawsze był przy tym, kto go potrzebował.
Gdy doszłyśmy z Zoee do szkoły. Zapytała mnie...
-  Więc, zgaduję, że zobaczyłaś Lydię?
- Tak.
- Słuchaj moja droga, jeśli kiedykolwiek potrzebujesz kogoś komu możesz się zwierzyć, Louis i ja jesteśmy tu dla ciebie, ok?
- Dziękuję wam.
Szłyśmy gdy Zoee nagle zachowała się naprawdę dziwne i to wydawało się tak jak celowała w kogoś przed nami. Gdy jednak obróciłam swoją głowę w jej stronę, naprawdę nie widziałam gdzie szłam. Nagle zobaczyłam kątem mojego oka, jak ktoś szedł. Wszystko zdarzyło się bardzo szybko. Zderzyłam się z tą osobą. Odwróciłam się do tej osoby i moje serce przyśpieszyło swoje bicie drugi raz. Spoglądałam prosto do oczu Harry'ego. Te piękne oczy, kiedyś patrzyły na mnie z miłością. Najwyraźniej był wstrząśnięty ponieważ ja byłam, stałam przed nim. Otrząsnął się szybciej niż ja.
- Cześć Becca.
CZEŚĆ BECCA? On tak na serio???? To było wszystko, co był zdolny powiedzieć kiedy spotkaliśmy się znów po roku??
- Harry, - Zatrzymałam się ponieważ w tym momencie nagle zapomniałam wszystkiego co chciałam mu powiedzieć.
Lydia pojawiła się obok niego. Uśmiechnęła się do nas i muszę przyznać, że wydawała się być naprawdę przyjazną osobą chociaż była, dziewczyną u boku  mojego chłopaka. Znaczy ex-chłopaka.
- Hej ukochany. Nie chcesz przedstawić nas? - Powiedziała Harry'emu i patrzała na mnie ze ślicznym uśmiechem.
Tak więc, nie mogła wiedzieć, że jestem dziewczyną, która była jego numerem jeden Harry'ego zanim przyjechała. Dziewczyna, która była miłością jego życia jak Harry powiedział jednego dnia dnia.
- Więc, to jest Rebecca. - Wydawał się mieć małe problemy z wprowadzeniem...- I Becca, to jest Lydia, moja dziewczyna.
- Miło mi cię poznać. Więc jesteś nowa tu prawda? No to skąd się znacie? - uśmiechnęła się.
- My... - Chciałam do odpowiedzieć ale Harry przerwał mi.
- Chodziła do tej szkoły rok temu. - Harry wyjaśnił.
To było jak cios poniżej pasa dla mnie. Przedstawił mnie jako kogoś, kto chodził do jego szkoły. Miło. Przynajmniej jestem jako dziewczyna,  przypadkowa dziewczyna ze szkoły. W takim razie nikt nic nie powiedział,  i nastała krępująca cisza. Zoee było tą, która przerwała tę ciszę i odezwała się jeszcze raz.
- Nie chcę poganiać cię, Becca, ale musimy śpieszyć się trochę teraz.
Więc poszłyśmy... spojrzałam na Harry'ego jeszcze raz ale nie patrzał na mnie. Wpatrywał się irytująco na ziemię. Gdy dostaliśmy się do klasy, usiadłam obok Janie. Patrzała na mnie.
- Co się stało?
Powiedziałam jej wszystko cicho a kiedy skończyłam, patrzała na mnie jeszcze raz.
- Wiem, że to jest trudne, kochane. Ale będę u twojego boku, ok?
- Dzięki, Janie.

Za parę ostatnich lekcji właśnie usiadłam myśląc o wszystkim i niczym. Całkiem zamącono mi w głowie tym wszystkim. Po tym jak skończyliśmy swoją ostatnią lekcję poszłam do domu z Liamem, Julią i Zaynem. Liam i Julia trzymali się za ręce jak lubili to zwykle robić, a ja szłam obok Zayna. Chciałam się trochę rozproszysz więc zapytałam go:
- A więc tak Zayn... Powiedz mi o tobie i Kirsty! :D
- Haha, nie mogę w to uwierzyć. To jest pierwszy dzień odkąd wróciłaś i już znasz wszystkie plotki?!
- Hmm, no wiesz... ja zawsze znam plotki.
Śmialiśmy się i odpowiedział.
- Więc, podoba mi się ona. Ale nie chodzimy jeszcze ze sobą.
- Że faktycznie nigdy nie słyszałam ciebie mówiącego coś takiego? - zaśmiałąm się.
- Czemu?
- Umm, ponieważ jesteś od kiedy jesteś nieśmiały?... Zawsze umawiałeś się z dziewczynami, które lubiłeś w ciągu kilku dni.
- Mmmh. To co innego tym razem. Myślę, że ona różni się do każdej dziewczyny którą kiedykolwiek miałem wcześniej.
- O boniu, słyszeć ciebie jak mówisz coś takiego to jak słyszeć Louisa krzyczącego "I HATE CARROTS".
Spróbował mieć obrażoną minę ale nie udało mi się to i obydwaj zaczęliśmy się śmiać. Cieszyłam się, że Zayn odrywał mnie od moich myśli na temat Harry'ego.
Gdy podeszliśmy do mnie pożegnałam się i otworzyłam drzwi.
Poszłam do salonu gdzie zastałam swoją mamę.
- Cześć słońce, jak tam pierwszy dzień w szkole?
Odniosłam wrażenie jakby w mojej klatce piersiowej coś uciskało, nie mogłem oddychać już.
- Mamo...? - brzmiałam strasznie.
- Bożesz, co się stało? - zapytała przestraszona.
- On ma dziewczynę. Pozwolił jej zająć moje miejsce.
- Wiem...
- Ale... skąd? - byłam zagubiona.
- Spotkałem Anne dziś. Zapytałam ją jak tam Harry... i powiedziała mi, że on jest szczęśliwszy traz... w końcu. Powiedziała, że martwią się tak o niego ponieważ był załamany miesiącami.
- Mamo, to nie moja wina!
- W części to tak.
- Co?
- Sprawiłaś, że on zakochał się w tobie na zabój. Anne powiedziała mi, że nie on mógł chodzić do szkoły  pierwsze 4 tygodnie.
- Nie myślisz, że mogłam zrobić coś by  załagodzić jego ból?? Jego Mama i ty nie możecie obarczać winą mnie za to, że on zakochał się we mnie. Skąd mogliśmy wiedzieć, że wyjedziemy bez wiadomości?
- O kochana, nie chciałam obarczyć cię winą  za cokolwiek. Tak więc, właśnie chciałam wyjaśnić że to był bardzo trudny czas dla nas i Was również.
- Znajomość rzeczy które się wydarzyły,  nie czynią tego łatwiejszego.


Odwróciłam się i poszłam na górę do pokoju i wrzuciłam mój plecak do kąta i wskoczyłam na moje łóżko.
Nie zapłakałam - nie tym razem.
Ale nienawidziłam siebie za bycie taką idiotką... jak mogłam pomyśleć, że poczeka na mnie aż wrócę jeśli on nawet nie wiedział, że wrócę? I Lydia. Tak  piękna. Zawsze  zastanawiałam się dlaczego Harry wybrał mnie kiedy byliśmy razem. Nigdy nie zrozumiałam dlaczego nie wybrał ładniejszej dziewczyny. Raz zapytałam go i powiedział:
- Ładniejsza dziewczyna? Jak powinienem uważać kogoś za ładniejszego niż ty?

Nagle mój telefon zadzwonił.

_____________
Rozdział 3:) Mam nadzieję, że podoba wam się to trochę.
Bardzo chcę wysłuchać jakieś opinie jak zawsze :)
Zostawiajcie je w komentarzach. ♥