poniedziałek, 20 czerwca 2011

ROZDZIAŁ DRUGI

Następnego ranka wstałam po godzinie 5.  Mój budzik był nastawiony na godzinę 7, ale wiedziałam już, że nie będę w stanie zasnąć ponownie. Byłam zbyt podekscytowana. Więc podniosłam się z łóżka i pobiegłam senna do łazienki. Zatrzymałam się by popatrzeć w lustro. Zobaczyłam dziewczynę z ciemnymi, falującymi się , jedwabistymi włosami. Miała niebieskawe oczy i wyglądała na zmęczoną. 
Westchnęłam ciężko. Chyba nie zrozumiem tego, że Harry i inni lubili mój wygląd aż tak bardzo. Mam na myśli, to, że nigdy nie byłam jedna z tych dziewczyn, które myślą, że są niewiarygodnie ładne i zachwycające, ja się zaliczam to tych skromniaków. Ludzie mówili mi często, jak lubili moją śliczną i przyjazną twarz ale nigdy nie wziełam tego też na poważnie.  
Znalazłam chwilę na prysznic i pomyślałam na ogół jak ten dzień mógłby być. Gdy wyszłam spod prysznica jeszcze raz wróciłam do swojego pokoju i szukałam czegoś do ubrania, w mojej szafie. Wybrałam prosty ciemnoniebieski top i 'baggy jeans'. Nagle zobaczyłam bluzę z kapturem. JEGO bluze z kapturem. 
To był fioletowy Jack Willis i myślę, że  to ta bluza którą mi dał gdy byłam u niego po raz pierwszy. To była całkiem zabawna historia.


***wspomnienie***
Szłam z Harrym i byliśmy na naszej drodze do miasta ponieważ chcieliśmy spotkać swoich znajomych. Liam'a i Julię. Nagle poczułam kroplę deszczu na swoim ramieniu. Wzniosłam swe oczy ku niebu i zobaczyłam, że jest na nim kilka naprawdę wielkich i ciemnych chmur. W takim razie wszystko zdarzyło się naprawdę szybko. Było coraz więcej kropel deszczu i w ciągu dwóch minut Harry i ja byliśmy przemoczeni do suchej nitki.
Harry patrzał na mnie uśmiechając się.
- Tak więc, pada deszcz.
- No nie?! Harry, jesteś tak mądry. Nie zdałabym sobie sprawy, że pada, gdyby  nie Ty, kochany.
Doszło do tego, że śmiałam się bardzo głośno, ale Harry zdecydował przerwać mi, pocałunkiem. 
Poczułam się jak w niebie. Chodzi o to, że to było tak jak w filmie. Całując się w deszczu. Zachichotałam. 
- O czym myślisz? - zapytał Harry.
- Tak więc, właśnie pomyślałam o tym, że ta chwila nie może być piękniejsza.
- Hmm, kochana, naprawdę chcemy pojechać do miasta tak mokrzy? Pragnę Cię poiformować, że mój dom jest właśnie kilka minut stąd. 
Uśmiechnęłam się.
- Dobrze, ale może lepiej zadzwońmy do Liam'a i Julii; jestem pewna, że oni nie będą mieli nam tego za złe.
Poszliśmy do jego domu i Anne otworzyła drzwi. 
- O rety, cukiereczki. Jesteś zupełnie mokrzy. Wejdźcie i ubierzcie jakieś suche ubranie albo się przeziębicie.
Weszliśmy do pokoju Harry'ego gdzie dał mi swoją bluzę.
***koniec wspomnienia***


Obudziłam się ze swoich marzeń. Te wspomnienia naprawdę powinny zatrzymać się i nie przychodzić do moich myśli co sekunde. 
Patrzałam na swój zegarek. Było wciąż za wcześnie aby zejść na dół i robić sobie jakieś śniadanie więc zdecydowałam się usiąść na oknie jeszcze raz  i włączyć mojego iPod'a. Słuchałam kilku piosenek ale po chwili odrzuciłam to jeszcze raz ponieważ niemal wszystko przypominało mi o Harry'm. I to było krzywdzące.
Więc usiadłam tam jeszcza raz,  uważając by nie wypaść z okna,  myśląc o dniu. 
Potem za pół godziny popatrzałam się w swój zegarek, jeszcze raz. W końcu mogłam zejść i mogłam zjeść jakieś płatki na śniadanie. Ryan nie zszedłby tak wcześnie więc byłam sama i mogłam mieć spokój. Zeszłam na dół tak cicho jak cicho jest to możliwe. Gdy dostałam się do kuchni zostałam zaskoczona! Moja mama zrobiła śniadanie dla mnie. 
- Dzień dobry, słoneczko. - powiedziała cicho.
- Mama? Dlaczego nie śpisz? Jest przecież tak wcześnie?
Wzruszyła ramionami.
- Nie wiem. Ja chcem po prostu być tutaj dla ciebie. Wiem jakie to trudne, że musisz wrócić do twojej starej szkoły jakby nic nigdy się nie zdarzyło.
- Dobrze, dziękuję.
Wtedy kilka minut się nie odzywałyśmy. Mama właśnie stanęła przy stole porcjując śniadanie. Zobaczyłam, że zrobiła naleśniki. 
- Mamo, to jest właśnie... nie wiem jak powiedzieć... rzecz w tym... Tak, to było okropne wyjechać nocą. Ale przynajmniej byliśmy bezpieczni. Ale to nie jest powód dlaczego... to czyni to tak trudne dla mnie by wrócić. To jest właśnie fakt. To znaczy... szczerze myślisz, że wszystko będzie takie same jak tego dnia którego  wyjechaliśmy? Mam na myśli to, że moje życie było całkiem doskonałe. Miałam wspaniałych przyjaciół, dobrze się uczyłam, miałam dużo ubawu z bycia nastolatką i miałam Harry'ego. - mój głos momentalnie się załamał po wypowiedzeniu jego imienia.
Podeszła do mnie.
- Kochana... 
Przytknęła swoje ręce do moich policzek 
- Wiem... 
przytuliła mnie 
- Jestem tu by cię wspierać, pamiętaj to!
- Dziękuję, kocham cię! - powiedziałam z łzami w oczach.
Wróciła kłaść naleśniki na talerzu i przedkładać na stół, więc usiadłam zjeść trochę. 
Ale naprawdę nie jadłam. To było więcej jak dłubanie w moim jedzeniu. Moja mama usiadła przy stole, również, patrząc dwuznacznie na moje jedzenie. 
- Nie jesteś głodna, prawda?- zapytala mnie.
Patrzałam na nią uświadamiając sobie to że pogrążyłam się tak w swoich myślach, że nie usłyszałam jej pytania.Patrzałam na nią z lekko zdziwioną twarzą.
- Zapytałam cię czy nie jesteś głodna. - uśmiechnęła się.
- O. Szczerze mówiąc, nie. Chodź twoje naleśniki smakują doskonale jak zwykle. To znaczy... Ja myśle, że jestem zbyt podekscytowana.
- Haha, wszystko jest dobrze.
W tym momencie Ryan wszedł do kuchni, zobaczył, że moje naleśniki leżą obok mnie i zaczął je jeść.
Moja mama śmiała się z niego.
- Hej, Ryan, dlaczego nie jesz twojego własnego śniadania?
Zachichotałam.
- Nie mama, to jest niezłe. Skończyłem jeść w każdym razie.
Po tym jak Ryan skończył jeść staliśmy gotowi by pójść do szkoły.
- Cześć, Mamo!- powiedzieliśmy.
- Do zobaczenia! Jestem pewna, że wszystko będzie Ok :)
Mam taką nadzieję...
Ryan i ja szliśmy razem do szkoły. Byłam podekscytowana ale i trochę wystraszona. 
- Ryan?
- Słucham?
- Co jeśli oni mnie już nie lubią?
- Hmmm, w takim razie? oni nie lubią cię. Albo oni nienawidzą cię.
- Ha ha ha. Dzięki Ryan. - mój głos był pełen sarkazmu.
- O no. Szczerze myślisz, że nienawidziliby cię?
Eeeeehm. Tak?!
- Oni nie mogli by, zaufaj mi. Co najmniej nie Janie. Chodzi o to, że znałaś ją z czasów gdy obydwie nie moglyście nawet mówić. Byłyście niemowlaczkami gdy stałyście się przyjaciółkami.
- Tak, ale. Jak poczułbyś gdyby twój najlepszy przyjaciel opuścił miasto nocą na zewnątrz nie mówiąc o tym ani jednego słowa?
- Becca, słuchaj, to nie jest twója wina, tak?
- Wiem... - odpowiedziałam smutniejąc.
W takim razie byliśmy obydwoje zagubieni w naszych myślach i nie rozmawialiśmy o niczym.
Dostaliśmy się do szkoły. Obejrzałam się wookoło wypatrując jakiegoś z moich starych znajomych ale nie rozpoznaliśmy nikogo. Byłam maleńko obezwładniony przez sytuację.
- Ryan? Proszę, Proszę, Proszę mógłbyś mnie zaprowadzić pod moją klasę?
- Eehm, jeśli chcesz. Pewnie.
Więc podeszliśmy do mojej klasy gdzie postaliśmy pod drzwiami. Nie wiedziałam, co zrobić. 
- Becca, musisz wejść.
- O tak, pewnie. Dziękuję, Ryan. Zobaczymy się dziś wieczorem.
Odwróciłam się by wejść do sali. Ale usłyszałam głos Ryana.
- I oh... Becca? Jestem pewny, że będziesz mieć się dobrze. 
Miły. Przynajmniej moja rodzina miała pewność gdy ja nie.
Weszłam do sali zwracając się do mojejnauczycielki. Zawsze lubiłam ją i ona lubiła mnie. Była jednya z niewielu osób, które wiedziały, że wróciliśmy dziś. Popatrzyła sie w górę ze swojego biurka. 
- O, Becca. Przyjdź tu proszę.
Ponieważ wspomniała o moim imieniu, wszyscy uczniowie zdecydowali się poświęcić mi swoją uwagę. Nagle usłyszałam, jak jacyś z nich szepnęli:  "To jest Becca?!" albo "Nie mogę w to uwierzyć, że wrócila!" albo "Dlaczego wyjechała?". Spróbowałam ignorować ich. Oczywiście, oczywiście że jestem mną. Nie zmieniłam się aż tyle. Faktycznie może uroslam trochę ale wciąz byłam niska. A  nie miałam nowej fryzury ani niczego, co zmieniło moj wygląd całkowicie. Mój nauczyciel odwrócił się do nich.
- Większość z was może pamiętać, to jest Rebecca Marshall. Była w naszej klasie rok temu i  teraz wróci. Miejmy nadzieję, że przywitacie po powrocie ją ciepło. Proszę usiąść przy tym wolnym stole tam, Becca. 
Podeszłam do tej ławki nie siadając naprzeciw nikogo ponieważ byłam nieśmiała również, jeszcze raz.  Usiadłam tam czekając aż ta lekcja się skończy. I w końcu. Wtedy pani Shepherd skończyła lekcję i powiedziała: 
- Becca, proszę mógłabyś przyjść do mojego biurka na minutę teraz?
Poszłam do niej.
- Nieźle, tu jest twój plan lekci i wszystko,  co masz ochotę wiedzieć. Daj to twoim rodzicom.
Dała mi wiele papierów zanim kontynuowała:
- I tak, Becca, właśnie chciałam powiedzieć, cieszę się, że wróciłaś. Byłaś jedna z moich najlepszych uczennic. 
Uśmiechnęłam się nieprzekonująco zanim opuściłam klasę. Ale nagle dziewczyna pobiegła do mnie przytulając mnie naprawdę, naprawdę mocno.  Była moim najlepszym przyjacielem z moich wspomien. Była całkiem niewielka i miala piękne włosy blond i zielone oczy. 
- GDZIE TY DO DIABŁA BYŁAŚ???? - Zapiszczała w moim uchu.
- Janie?!
- No a kto inny? 
Obydwie wyłyśmy ze szczęścia jak 5 minut wcześniej ale ktoś nam przerwał. Dwie osoby, które stuknęły w moje ramię.  Odwróciłam się i dostałam kolejny atak płaczu zważywszy, że to była Julia. Była jedna z moich najdroższych przyjaciół, też. Jej niebieskie oczy patrzały na mnie zaskoczone. 
- Nie mogę w to uwierzyć, że jesteś faktycznie tu. Pomyśleliśmy, że nigdy nie zobaczymy cię jeszcze raz, prawda Liam?
Odwróciła się do tego niezwykłego faceta obok niej. Spotykali się przez 3 miesiące gdy wyjechałam i z przyjemnością się na nich patrzyło dlatego, że są tak wciąż razem gdy wróciłam.  Przytuliłam ich obydoje zanim Janie przypomniała mi, że musimy trochę się śpieszyć bo inaczej spóźnilibyśmy się dla Nauki.  Tak więc, nie zwracałabym uwagi. Przedmioty ścisłe nie były wśród moich ulubionych przedmiotów. 
Poszliśmy do swojej sali razem gdzie Lauren czekała na nas by powitać mnie po powrocie.  Miała śliczne długie brązowe włosy i mieszankę między szarymi i niebieskimi oczami. Przytuliła mnie i powiedziała:
- Nie mogę się doczekać by powiedzieć Niall'owi, że wróciłaś! Zatęskniliśmy się za tobą tak mocno!  
Niall jest jej chłopakiem i oni są jednym z najbardziej uroczych par jakich kiedykolwiek spotkałam. 
Obejrzałam się. 
- Gdzie on jest? Przecież on był w naszej klasie.
- O, on choruje. Pomyśl, że przeziębił się parę dni temu. Mówiłam mu to, że to nie jest dobry pomysł aby skakać do basenu w ubraniu. Nie przebrał się w suche ubranie zatem to nie jest żaden cud on choruje. Ale nie chciał słuchać mnie i ma za swoje. - powiedziała.
Śmialiśmy się. Niall jest takim milutkim chłopakiem i wywołać uśmiech wszystkich twarzach.
W każdym razie niska dziewczyna z brązowymi włosami i niebieskimi oczami pojawiła się za nią. Zoee. 
- BECCA! Cieszę tak się, że jesteś tu teraz. Wszyscy zatęskniliśmy za tobą. Ale Louis i ja kiedykolwiek nie zwątpiliśmy w to że wrócisz. Wiedzieliśmy, że zatęsknisz za nami pewnego dnia! 
Uśmiechnęła się impertynencko i uścisnęła mnie tak jak wszyscy inni zrobili to wcześniej.  Louis jest jej chłopakiem i jest w klasie Ryana.  To najzabawniejszy facet jakiego kiedykolwiek widziałam/poznałam. Nasz nauczyciel przedmiotów ścisłych Mr. Jenkins przybył. 
- Tak dziewczyny, cieszę się, że Becca wróciła ale nie myślicie, że powinniśmy wejść do sali i zaczynasz naszą lekcję teraz? 
- Nie, ja nie. - Zoee szepnęła za nami i wszyscy zaczęliśmy śmiać się z Mr. Jenkins i Zoee.
Odwrócił się:
- Mówiłaś cokolwiek, Janie?
- Tak, właśnie wspomniałem, że ja... ładne ma pan włosy dziś.
Wszyscy zaczęliśmy śmiać się nawet mocniej z Mr. Jenkins. Popatrzał trochę urażony i potrząsnął jego głową i poszedł do swojego biórka. Mam na myśli, że zrozumiałam go. Gdybym była nim nie lubiłabym usłyszeć, jak moje włosy pięknie wyglądały, również, ponieważ był łysy.  Jego włosy były kiedyś bójną czupryną, ale od czasu kiedy przyszłam do tej szkoł jakoś wyłysiał. 
Poszłyśmy za nim do sali i usiedliśmy przy naszych ławkach.  Więc parę następnych lekcji szybko zleciało ponieważ Janie i ja musiałśmy powiedzieć sobie tak bardzo dużo rzeczy.  Tak więc, rozmawiała więcej ponieważ ja nie naprawdę wiele do powiedzenia odkąd wyjechałam, tak niedługo. Co najmniej nie gdy każdy był z nami...




_______________________________________________
więc oto i jest kolejny rozdział ;) mam nadzieję, że spodoba wam się bo mnie nie bardzo... ale męczyłam się z tym ponad 3godziny. aha i robię tak samo jak w poprzedniej notce, 25 komentarzy i następny rozdział :D 
& jeżeli chcesz być informowana o następnych rozdziałach to zostaw swojego twittera pod notką, to ułatwi mi pisanie do was :) ENJOY 

sobota, 18 czerwca 2011

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Wróciliśmy do naszego domu. Nic  się nie mieniło odkąd wyjechaliśmy. Otworzyłam drzwi samochodu i wyszłam. Przeciągnęłam swoje torby  przed dom gdzie mój tata już próbował dostać się do środka. Wszyscy byliśmy całkiem cisi tego dnia. To było dziwne uczucie, wracać właśnie tutaj po roku nieobecności. Jak powinniśmy mieszkać tu teraz teraz? Tak jakby nic się nie stało? 
Mój ojciec zajmował się tym by otworzyć drzwi bez opuszczania jego torb. Po tym całym cyrku dostaliśmy się do domu. Zostałam obezwładniona z wszystkimi wspomnieniami i uczuciami, które przyszły do moich myśli. 
To było miejsce gdzie mieszkaliśmy przed laty. Ale musieliśmy wyprowadzić się nagle latem, zeszłego roku. 
Poszełam na górę i stanęłam przed drzwiami do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi lekko, byłam trochę wystraszona bo nie miałam pojęcia czy coś się zmieniło czy nie Ale wszystko było wciąż takie samo...
Wolno weszłam wgłąb i położyłam się  na moim łóżku patrząc się  na sufit. Moja pamięć była pełna wspomnień. Nagle poczułam, jak łzy pojawiły się i spływały mi po policzku. 
Widzenie wszystkich tych wspomnień oczyma duszy było takie trudne. I to sprawiło, że zdaję sobie sprawę z tego, że to wszystko było niczym puki nie musieliśmy  się wyprowadzić. Moje życie było prawie doskonałe ale potem wszystko zmieniło. 
Zdecydowałam że spróbuję się trochę rozproszyć z tego wszystkiego i złapałam za mój zajebiście stary telefon z torby. Patrzałem na widget zważywszy na to, że nikt nie spróbował dzwonić do mnie. Nawet nie dostałam żadnej wiadomości. Ale jak to mogłoby być inaczej? Znaczy, tak, wcześniej mój telefon był prawdopodobnie jednym z moich najważniejszych rzeczy.
Były dni gdy otrzymywałam więcej niż 200 tekstów na dobę. Gdy wyjechaliśmy dostałam tylko kilka sms-ów pytających gdzie jestem. Ale nie mogłam im odpowiedzieć i to złamało mi serce. 
Musiałam zostawić wszystko tutaj. Moich przyjaciół i najpiękniejszą osobę na tej ziemi. Był dla mnie jak anioł i nigdy nie mogłam w to uwierzyć, że jest faktycznie on jest mój. 
Nie zapomniałam o nim podczas gdy żyłam do tej pory z dala od niego. To było więcej niż złamane serce, trochę więcej. To codzienne opuszczanie go bez słowa. I to obco może zabrzmieć ale gdy moje serce łamało się, tym ja zaczęłam kochać go z każdym jednym kawałkiem mojego rozwianego serca więcej. Czasami moja tęsknota za nim była tak mocna, że obudziłam się w środku nocy i płakałam. 
Najtwardsza część mnie wiedziała, że on może czuć rozczarowany. Prawdopodobnie myślał, że wyjechałam ponieważ chciałam. Ale nigdy nie chciałm.
Wstałam jeszcze raz by rozpakować moje rzeczy. Gdy rozpoczęłąm... znalazłam zdjęcie które przedstawiało mnie i go. To było w ciepły letni dzień.  Mój wtedy-chłopak obudził mnie bardzo wcześnie i poszliśmy nad jezioro z jakimś z jego przyjaciółmi. Gdybym musiała zdecydować który dzień był najlepszym dniem w moim życiu do tej pory, to wybrałabym właśnie ten dzień. 
To zdjęcie gdzie chlopak z kręconymi włosami miał swoje ramiona rozłożone wokół mnie i się śmialiśmy. Nie jestem pewny ale myślę, że zdjęcie zostało zrobione przez moją najlepszą przyjaciółkę Janie. Gosh, jak strasznie zatęskniłam za nią codziennie. 


Położyłam zdjęcie na małym stole, który stał obok mojego łóżka.


Westchnęłam. 
W tym momencie drzwi wolno otworzyły się i moja mama weszła do środka. 
- Hej słonko, wszystko gra?
Popatrzałem na nią próbując  fałszować uśmiech ale zgaduję, że to było nieprzekonujące ponieważ mnie niepokojąco przytuliła kontynuując:
- Wiem, że to jest trudne, kochanie. Chcę byśmy nie musieli przechodzić przez to, ale wiem, że zdarzyło się coś czego nie możemy zmienić. Więc spójrz przed siebie a zobaczysz, że będzie Ok. My wszyscy zamierzamy mieć normalne życie jeszcze raz. - Szepnęła.
- Ale mamo, jak ono może być normalne jeszcze raz? Tak myślę że każdy chce wiedzieć dlaczego wyjechaliśmy tak nagle w zeszłym roku. I oni pewnie chcą bym im wyjaśniła, dlaczego wróciliśmy własnie teraz. 
- Kochana, to będzie trudne, ale zapamiętaj to, że twój tata, twój brat i ja jesteśmy zawsze tu dla ciebie. Jesteśmy twoją rodziną i zamierzamy popierać cię w każdej sytuacji! Gdy chcesz przejść ogień albo  szeroką wodę. 
- Dziękuję Ci, mamo.
Przynajmniej moja rodzina jest tutaj dla mnie. Gdybym nie miała ich, prawdopodobnie załamałabym się.
Moja mama wyszła na dwór i zostawiła mnie w spokoju w moim pokoju. Rozejrzałam się na około mnie. Jak strasznie tęskniłam za mieszkaniem tu. Pamiętam ilość imprez z nocowaniem które miałam z Janie lub z  innymi dziewczynami tutaj w tym pokoju. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
Potem gdy rozpakowałam wszystkie swoje rzeczy zszedłam na dół  do kuchni gdzie moja mama gotowała nam obiad. 
- Cześć Wam, wychodzę na trochę na spacer.
Odwróciła się do mnie ze znaczącym wzrokiem i powiedziała : 
- Słuchaj kochana, myślisz, że  dobry pomysł? Chodzi mi o to że... a co jeśli wpadniesz na jakiegoś ze swoich starych znajomych...
Zawahała się rozdarcie długo i kontynuowała:
-...lub Harrego? 
Patrzyła na mnie i zobaczyłam trochę litości w jej oczach. Dokładnie wiedziała że Harry był dla mnie wszystkim. I obydwie wiedzialyśmy, że nic nie jest takie jak było wcześniej. 
Wzruszyłam ramionami.
- Mamo, to naprawdę nie ma znaczenia czy spotykam ich dziś czy jutro w szkole...
Ona kiwnęła głową.
- No dobrze, idź. Ale uważaj na  siebie.
- Jak zawsze :)
Niedostateczny uśmiech zwiększył się na mojej twarzy.


Złapałam za bluzę z kapturem, otworzyłam drzwi i wyszłam na dwór. 
Po tym jak zeszłam kilka schodów zdałam sobie sprawę, że nawet nie wiem gdzie pójść. Zatrzymałam się a następnie coś przyszło mi do głowy.  Wiedziałam gdzie pójść. 
To było tak... jakby moje stopy znały drogę dokładnie. Podszłam do miejsca gdzie pocałowałam Harry'ego po raz pierwszy. To było obok stawu w parku. Gdy podeszłam tam, to usiadłam nad wodą. Pamiętam ten dzień jak to by było wczoraj. Zamknęłam swoje oczy i zobaczyłam to powtarzające się wszystko.

*** wspomnienie ***


Siedziałam w swoim pokoju i śpiewałam sobie śmieszne piosenki, gdy mój telefon zadzwonił. Odebrałam to tylko by usłyszeć najpiękniejszy głos jaki kiedykolwiek słyszałam.
- Cześć Becca, to ja Harry.
- O hej Harry, jak tam? - odpowiedziałam promiennie.
- Wyświatczysz mi przysługę? - powiedział tajemniczo.
- Haha, zawsze i wszędzie, bejb. - zaśmiałam się.
- No to przyjdź do Parku. Kojarzysz ten staw co tam jest? Bądź tam, proszę.
- Erm, OK?! Nie chcesz powiedzieć mi nic więcej?
- Niech pomyślę..... nie. Widzimy się za chwilę.
W takim razie skończyłam rozmowę telefoniczną. Włożyłam płaszcz i pobiegłam do parku. Zostałam zupełnie zaskoczona jak przyszłam. Tam było mnóstwo niewielkich świec wszędzie. Wolno szłam w kierunku tego ślicznego widoku.  Nagle poczułam stukanie ręki na swoim ramieniu. Odwróciłam się i dostrzegłam twarz Harry'ego dokładnie kilka cali od mojej. 
- Pomyślałem, że ty to lubisz. Wiesz, że jestem niespecjalnie romantyczny, chociaż miałbym ochotę być.
- To był twój pomysł? - powiedziałam uśmiechając się z zachwytu wystrojem.
- Wiesz, Louis pomógł mi... trochę. - powiedział lekko zawstydzony.
- Tak więc, to wprost niewiarygodne. Jest tutaj prześlicznie!
Zdałem sobie sprawę, że jest grana w tle muzyka i spróbowałam rozpoznać piosenkę. 
- Nie aż tak niewiarygodne, jak ty. - powiedział.
Nagle poczułam jego ciepły oddech na swojej twarzy. A następnie nasze wargi się spotkały. Nigdy nie czułam takiego uczucia  jak w tej chwili. 


***wspomnienie skończone***


Otworzyłam oczy i zoriętowałam się,  że mam łzy na swoich policzkach. Otarłam je i wstałam.  To było dość uczucia jak na teraz. Wróciłam do domu na piechotę i otworzyłam drzwi. Słyszałam jak moja mama krzyczy do mnie:
- Becca, obiad będzie za chwilę. Przygotuj się.
Poszłam na górę do swojego pokoju, przebrałam się i zeszłam do kuchni jeszcze raz. Gdy mój tata usiadł przy stole, też, popatrzał na mnie i się zapytał:
- Becca, wszystko jest dobrze? Jesteś blady.
- Wiem, jestem. Nie martw się. - odparłam.
Rozmawialiśmy trochę o tym i owym podczas obiadu, potem poszedłam na góre szykować się spać. Zaplanowałam położyć się spać wcześnie. Weszłam do łazienki, umyłam moje zęby, wzięłam prysznic i te rzeczy.  Gdy skończyłam swoją toaletkę nocną, wszłam do pokoju, położyłam się do mojego łóżka i spróbowałam spać ale po godzinie bez powodzenia przyznałam  sobe, że to nie jest bardzo skuteczne okłamywać się samą. Czekałam aż zasnę, ale nic. Więc wstałam jeszcze raz i weszłam na paluszkach do pokoju mojego brata.  Otworzyłam drzwi wolno i ostrożnie. Zobaczyłam go, jak siadał na swojej kanapie. Poszłam do niego i usiadłam obok niego. Nie powiedziałam nic; objął mnie swoim ramieniem. Jest ode mnie starszy o rok, ale również musiał wrócić do naszej starej szkoły jutro. 
- Ryan?
- Hmmm?
- Nie boisz się?
- Wiesz... może trochę.
- Trochę? Ja boję się jak ch*j. - westchnęłam.
- Widzę... chcesz o tym pogadać?
- Mmmh, nie wiem... nie. wolałbym po prostu siedzieć tu.
- Ok, jak chcesz.
Przesiedzieliśmy tak z 30 minut puki nie zdecydowałam się wrócić do swojego pokoju. Życzyłam mu dobrej nocy i wyszłam poza jego pokuj. 
Gdy wróciłam do swojego pokoju wyłączyłam światło i usiadłam na ławeczce w oknie. Patrzyłam w gwiazdy. Świeciły bardzo jasno tej nocy. 
Pamiętam ten dzień gdy byłam z Harry'm na małej wycieczce w Paryżu z jego rodzicami. Patrzeliśmy się w gwiazdy wieczorem tak samo jak ja to zrobiłam przed chwilką. 


*** wspomnienie ***


Leżeliśmy na tarasie ich domku na skraju miasta. Harry  objął mnie swoim silnym  ramieniem ale nie rozmawialiśmy dużo. Byliśmy w trakcie cieszenia się ciszą i gwiazdami nad nami. 
Nagle Harry wskazał coś na niebie. Zdałam sobie sprawę, że to jest spadająca gwiazda. Harry pocałował mnie w policzek szepcząc:
- Wypowiedz życzenie, kochana. 


*** koniec wspomnienia ***


Potrząsnęłam swoją głową by wyjąć te wspomnienia z mojej głowy. Oczywiście, że wspomnienia były piękne ale trudno było właśnie również zdawać sobie sprawę jak dużo zmieniło się od tamtej pory. Byłem zdenerwowana tym, że zobaczę go jeszcze raz jutro. Chodzi mi o to, że jutro to dla wszystkich pierwszy dzień szkoły w nowym roku szkolnym.  Byłam ciekawa i zdenerwowana jak wszyscy ludzie zmienili się czy są tacy jak byli wtedy. 


Wstałem i położyłam się do łóżka. Gdy zamknęłam swoje oczy dostrzegłam piękną twarz Harry'ego.




________________________________________________________
mam nadzieję, że podoba się wam to co tutaj napisałam.
joł z nastepnym rozdziałem widzimy się za tydzień ;)

piątek, 17 czerwca 2011

Bohaterowie:

One Direction (od lewej: Niall, Zayn, Louis, Harry i Liam) : 


















Moja postać:  Becca

















Dziewczyna Niall'a: Lauren























Przyjaciółka Niall'a : Kate



















Dziewczyna Louis'a : Zoe















Obecna dziewczyna Harrego: Lydia

















Zayn’s crush: Kirsty

















Intrrygantka: Nikki

















Dziewczyna Liama: Julia















Moja najlepsza przyjaciółka: Janie





















Przyjaciółka Louisa : Amelia