piątek, 21 października 2011

ROZDZIAŁ PIĄTY

- Co? Impreza? - byłam zaskoczona.
- No! Oni robią dla Ciebie imprezę z okazji, że wróciłaś. - powiedziała Janie.
- Oni? Z kim rozmawiałaś?
- Tak oni, i Amelia była przy telefonie. Event będzie w jej domu.
- Hmm, tak więc, jestem maleńko zaskoczona szczerze mówiąc... Ale mamy szkołę jutro, prawda?
- Haha, od kiedy przejmujesz się szkołą? - Uśmiechnęła się do mnie impertynencko.
- No w sumie masz rację, haha. Zadzwonię do swojego taty i powiem mu, że będziemy mieć przyjęcie z nocowaniem.
- Ok, zrób to. - odwróciła się do Kristy - Zan też tam będzie, wiesz?
Kirsty zarumieniła się.

Gdy skończyłam rozmawiać, odwróciłam się do Janie.
- Więc, powinnyśmy się nieco wystroić, nieprawdaż?
- No tak, więc Kristy widzimy się na imprezie!! - powiedziała Janie i wyszłyśmy.

Podeszliśmy do domu Janie i po drodze do głowy przyszła mi myśl.
- Erm, Janie?
- Co jest? - spojrzała na mnie.
- Więc, Lydia i Harry też będą tam, tak?
- Tak myślę... ale Becca, nie możesz unikać ich co do końca swojego życia, wiesz?
- Tak, nie planowałam unikać ich co do końca swojego życia. Zaplanowałam unikać ich do końca szkoły, to wszystko.
- Kochana, to musi być dla ciebie strasznie trudne, nie jest?
- Jest i to okropnie.
- Wiem, że wszystko będzie dobrze. I wszystko będzie lepsze po tym jak podejdziesz do niego.
- Podejdę do niego? - Mój głos był zdławiony jeszcze raz. - Ale a co jeśli nawet nie chcę do niego podchodzić? A co jeśli ja… ja wciąż go kocham?
Janie zatrzymała się i spojrzała na mnie.
- Ty wciąż go kochasz, prawda?
- Nie wiem co czuję do niego w tym momencie...

Podeszliśmy do jej domu i weszłyśmy do jej pokoju.
Janie otworzyła jej szafę.
- No to, co chcesz założyć?
To było całkiem fajne, że mamy taką samą rozmiar ubrań i butów. Więc mogłam nosić jakieś z jej ubrań dziś wieczorem. Wybrałam śliczną czarno-białą sukienkę i Janie dała mi parę swoich butów. Były piękne, czarne buty na obcasach i zakochałam się w nich odkąd Janie je kupiła.
Janie założyła sukienkę, również, ale jej była ciemnoniebieska i wybrała szare buty z odkrytymi palcami.
Pomalowałyśmy się zanim poszłyśmy do Amelii gdzie Kasia otworzyła drzwi.
- Hej, w końcu jesteście! Wejdźcie.
Weszłyśmy do środka i ku naszym oczom rzucił się wielki baner 'WITAJ Z POWROTEM BECCA!'.
Wszyscy moi przyjaciele tam byli i zauważyłam, że były tam również osoby, których nawet nie znałam.

Zobaczyłam, jak pewna dziewczyna z brązowymi włosami i niebieskimi oczami stała tam w rogu.
- Kto to? - szepnęłam do Janie.
Janie odwróciła się.
- Dziewczyna z brązowymi włosami i okularami?
- No.
- To Nikki.
- Czemu nigdy jej nie widziałam?
- Mhmm, nie mam pojęcia... Ale jestem w stu procentach pewna, że była w naszej szkole zanim wyjechałaś.
- No ok.

W takim razie nagle Louis i Zoee przyjechali do nas. Zoee przytuliła mnie jeszcze raz mówiąc:
- Tęskniliśmy za tobą bardzo mocno.
Louis westchnął.
- Byłbym strasznie szczęśliwy gdyby przytuliła mnie tak jak ona przytula cię właśnie teraz.
Zoee wystawiła język do niego i pocałowała go. Louis się uśmiechnął.
- No to jest lepsze niż przytulanki. - zaśmiał się.

Zobaczyłam, jak Niall i Lauren stali po drugiej stronie pokoju. Przywołali mnie skinieniem, zatem podeszłam do nich.
Gdy podeszłam do nich, Niall obejmował Lauren w pasie.
- Tak Becca, mamy dla ciebie prezent, ponieważ to jest twoja powitalna impreza. - powiedział.
Lauren dała mi duże pudełko.
- Co to? - zapytałam się nie otwierając prezentu.
- Otwórz to zobaczysz. - uśmiechnął się Niall.
Otworzyłam to i wyciągnęłam grubą książkę z tego.
- To książka z nami wszystkimi, nasze wspólne zdjęcia. - wyjaśniła Lauren. - To pokazuje czego doświadczyliśmy razem do tej pory. Mam nadzieję kiedyś będziemy w stanie zrobić inną książkę z wieloma nowymi rzeczami w tym.
- Aww, dziękuję wam! Jesteście niepowtarzalni! - przytuliłam ich.

Po krótkiej rozmowie, zobaczyłam Liama i Julię. Podeszłam do nich by powiedzieć cześć.
- Cześć dziewczyny, chcecie aby zrobić wam drinka? - zapytał Liam.
- Tak, to byłoby miłe z twojej strony. - Julia odpowiedziała a ja przytaknęłam.
Gdy Liam nas zostawił same, Nikki podeszła na nas. Była dziewczyną, którą zobaczyłam wcześniej tego wieczoru.
- Cześć - powiedziała nie bardzo miłym tonem.
- Erm, cześć. Znamy się? - powiedziałam.
- Umm, no tak... ja cię znam.
- Okk, dobrze, ale nie mam żadnego pojęcia, kim jesteś, przepraszam. Skąd mnie znasz?
- Jesteś ex-dziewczyną Harry'ego prawda?
- Skąd to wiesz?
- Tak więc, każdy rozmawiał o... 'doskonałej parze'. Ty i Harry… Gosh, to wzbudzało we mnie wstręt słuchając całego tego gówna. - Zachichotała ale to nie był przyjazny chichot. To było więcej jak zjadliwie złośliwy chichot.
Julia wydawała się być zdenerwowana z lekka.
- Więc zgaduję, że jesteś szczęśliwa bo nie musisz słuchać 'całego tego gówna' już. - Doskonale sparodiowała Nikki. Zachichotałam.
Nikki spojrzała się na mnie.
- Jezus Maria, nigdy nie rozumiałam dlaczego Harry wybrał Ciebie na swoją dziewczynę.
Byłam w szoku, nikt nigdy jeszcze nie powiedział do mnie takiej rzeczy.
- To nie twoja sprawa! Ja np nie rozumiem dlaczego z nami rozmawiasz skoro nawet się nie znamy. Jesteś jakimś stalkerem czy coś? - Julia ochrzaniła ją.
Liam wrócił patrząc dwuznacznie na Nikki.
- Co tu się dzieje? - zapytał się mnie i Julii.
- Ona twierdzi, że ma potrzebę powiedzieć Becce jak głupi Harry był gdy wybrał ją jako swoją dziewczynę. - wyjaśniła Julia.
Liam odwrócił się ze złością do Nikki. Ona spojrzała na niego.
- I widzę, że ty też byłeś bardzo głupi, kiedy wybrałeś Julię swoją dziewczynę.
- Uważaj co mówisz! - Liam burknął i zabrzmiał naprawdę groźnie. - Nigdy więcej nie obrażaj mojej dziewczyny albo pożałujesz tego!

Niemal każdy wpatrywał się na nas, wtedy Louis podszedł do nas.
- Jest jakiś problem? - Louis zapytał Nikki i nie brzmiał przyjaźnie.
- Dobrze, tak więc, największym problemem jest Becca, szczerze mówiąc. Cieszę się że Harry jest z Lydią teraz.
Harry i Lydia stali blisko nas ponieważ wpadli gdy zauważyli, że coś się dzieje. Harry patrzył się w ziemię podczas gdy Lydia patrzała na mnie przepraszająco. Louis miał zmartwioną minę.
- Więc nazywasz się Nikki, tak?
- Tak.
- No to, Nikki, myślę już czas na ciebie. Nalegam abyś opuściła imprezę... teraz!
- Haha, dobrze ale to nie jest twoje przyjęcie! Więc nie myślę, że masz zezwolenie aby rozstrzygnąć czy zostaję albo i nie.
- To jest przyjęcie mojej najlepszej przyjaciółki i myślę, że zwróciłaby uwagę czy wyrzucam cię! - Louis powiedział z gniewem w głosie. Amelia pojawiła się za nim.
- Masz rację Louis.

Nikki wyszła i scena skończyła się.
Julia przytuliła Liama i usłyszałam jego szept w jej uchu.
- Hej kochana, nawet nie przejmuj się tym co Nikki powiedziała. Jedyny powód dlaczego jestem głupi jest taki, że nie mówię ci tak często jak dużo faktycznie dla mnie znaczysz.
Julia zachichotała i pocałowała go.

Wszyscy ludzie wrócili do tego co robili przed małą sceną Nikki. Zobaczyłam, że Kirsty i Zayn tańczących razem do wolnej piosenki. Jestem szczęśliwa patrząc na nich.A obok nich była kolejna piękna para tańcząca. Harry i Lydia.


Poszłam do ogrodu Amelii. Byłam pewna, że nie zwróciłaby uwagi czy idę tam czy nie. Ona zrozumiałaby mnie i to, że potrzebuję chwilkę pobyć sama aby uporządkować sobie tę całą sytuację.
- Gdzie idziesz? - zapytała mnie Kate.
- Er, chciałam iść do ogrodu... chcesz się przyłączyć?
- Jasne, czemu nie.
Wyszłyśmy na dwór i spoczęłyśmy na trawie. Było wciąż całkiem ciepło na zewnątrz. 
- Więc... wiesz może dlaczego Nikki była dla Ciebie taka chamska?
- Nie, na prawdę nie wiem co jej zrobiłam!
- Uhmm, no wiesz, ja chyba wiem czemu.
- Co? Powiedz!
- Gdy byłaś z Harry'm to słyszałam plotkę, że ona coś do niego miała, podobał się jej.
- No to dlaczego się wyżywała na mnie skoro taka szczęśliwa, że Lydia jest teraz z nim?
- To jest rzecz, której nie rozumiem tak samo jak ty, Becca.


Nagle ktoś pojawił się obok nas. Rozpoznałam Lydię.
- Becca? Mogę z tobą pogadać? - zapytała.
Kate zrozumiała i wróciła do domu. Lydia usiadła obok mnie.
- Hej Becca. Ja... ja naprawdę nie wiedziałam, że byłaś z Harry'm zanim przyjechałam. Współczuję Ci.
- Wszystko jest ok, to nie twoja wina.
- Dobrze, co chciałam powiedzieć... I nie wiem dlaczego Nikki była chamska. Mam nadzieję, że nie jesteś wściekła na mnie.
- Nie, nie jestem wściekła na ciebie.
Dziękuję. -uśmiechnęła się do mnie.- więc... dlaczego wasz związek się rozpadł? - Nie wiedziała, że?? - Więc …. To ja... - zająknęłam się- Zostawiłam go.
- Czemu?
- Dużo rzeczy w moim życiu się zmieniło... 
Mam na myśli, że co do cholery powinnam jej powiedzieć... Coś jak: Hey Lydia, tak więc, nie chciałam zostawić go. I jestem zakochana wciąż w twoim chłopaku i moje największe marzenie do odzyskanie go!
- O, dobrze... rozumiem że nie chcesz rozmawiać o tym.
- Słuchaj, Lydia, wyglądasz na naprawdę miłą ale... muszę już iść.


Wróciłam do domu gdzie rozglądałam się za Janie by powiedzieć jej, że wychodzę z imprezy, ale nie znalazłam jej. To było zbyt wiele jak dla mnie dziś wieczorem. 
Właśnie zobaczyłam, jak Niall, Louis, Liam i Harry  podpierali o ścianę razem. Poszłam do nich. 
- Cześć chłopaki, moglibyście powiedzieć Janie, że wróciłam do jej domu jakbyście ją zobaczyli?
- Dobra, ale nie wiem gdzie ona jest, ale na pewno przekażę? - powiedział Niall.
- Ktoś powinien zaprowadzić ją do domu Janie. Ona nie powinna iść sama. - To był Harry, mamrotał, a ja byłam pewna, że nie chciał bym usłyszała, że to właśnie jest polecenie dla innych chłopców. 
Louis podszedł do mnie.
- Zabiorę Cię tam. - odwrócił się do Liam'a. - Mógłbyś powiedzieć Zoee to, że wrócę za pare minut?


Wyszliśmy na zewnątrz, a Lou popatrzył się na mnie i zapytał:
- Wszystko ok?
- Tak myślę...
- Wiem jak ciężkie to musi być dla ciebie ale jestem pewny, że przedostaniesz się przez to tak jak robiłaś to zawsze, kochana. Jesteś silną dziewczyną i wiem, że dasz radę. Obiecaj mi, że nie pozwolisz im doprowadzić się do depresji, dobrze?
- Haha, nie robię robię żadnych obiecanek już nigdy, Lou. Rozczarowałam ludzi przez zostawienie ich tak nagle,  chociaż to wcale nie było mój winą.

Podeszliśmy do domu Janie, bez mówienia za dużo. Gdy przybyliśmy tam patrzałam na niego.
- Lou, tak długo jak nie odzyskam go znów, tak ja widzę go szczęśliwego z Lydią… I nie chcę być dziewczyną, która zniszczyła ich stosunki... Nie chcę być tą, która zabiera jego szczęście kolejny raz.

wtorek, 30 sierpnia 2011

ROZDZIAŁ CZWARTY

Złapałam za telefon.
Gdy zobaczyłam, że Janie dzwoni, muszę przyznać, że byłam troche rozczarowana... ale czego się spodziewałam? Że Harry zadzwoniłby i powiedział, że wszystko jest ok i pragnie mnie z powrotem? Pffff.
Odebrałam telefon.

- Halo?
- Cześć kochana, to ja, Janie.
- No wiem, Co słychać?
- Tak więc, Liam i Julia powiedzieli mi, że wyglądałaś na smutną gdy wracaliście do domu. Chcesz porozmawiać o tym? Chodzi mi o to, kal chcesz to możesz przyjechać do mojego domu. Gdy powiedziałam mamie, że wróciłaś, jej reakcją było pytanie "No to kiedy ją zaprosisz do nas?" Haha, pomyślałam, że to wspaniały pomysł. Co o tym sądzisz?
- Spoko, może być fajnie.
- I o, moja mama powiedziała, że ugotuje nam coś smacznego na obiad.
- Co? Zaraz u Ciebie będę!
- Haha, ok.
Rozłączyłam się i zeszłam na dół gdzie mój tata był w salonie. Zakładałam buty Gdy usłyszałam go, pytającego:
- Gdzie idziesz?
- Do Janie.
- Ok, wrócisz wieczorem czy zostaniesz na noc?
- Nieee, wrócę potem wieczorem, ale nie wiem o której godzinie. Ale powiedz mamie, że nie będę jadła obiadu.
- Dobrze, bawcie się dobrze.
Złapałam za płaszcz i wyszłam. Od mojego domu do Janie jest dziesięć minut.
Gdy przyszłam, jej mama odtworzyła mi drzwi.
- Witaj, Becca! - Uśmiechnęła się do mnie i przytuliła mnie. Ona zawsze była jak moja druga mama, tak samo zachowywała się moja mama w stosunku do Janie. - Janie jest na górze w swoim pokoju.
Poszłam do pokoju Janie i otworzyłam drzwi. Leżała na swoim łóżku czytając magazyn. Gdy weszłam popatrzyła w górę i wyrzuciła magazyn.
- Hej, kochana! Chodź do mnie.
Położyłam się obok niej i obydwie wpatrywałyśmy się w sufit.
- Więc... Becca, o czym tak myślisz?
- Hmm... Ja, ja.. w sumie to nawet nie wiem.
- Harry?
- No tak... i Lydia, ona jest piękna.
- Ona jest, ale ty  też. Wiem, że nie zgadzasz się ale, kochana, dlaczego każdy z nas miałby kłamać w dniu twojego pojawienia się, mówiąc że ładnie wyglądasz mimo iż tak nie było? Ale przysięgam, że jesteś piękna.
- Dziękuję.
Było cicho, puki ja nie wymamrotałam:
- Opowiedz mi jak to wszystko się zaczęło, proszę.
- Naprawdę chcesz to wiedzieć?
- Tak...
- Po pierwsze powinnam ci powiedzieć jak czuł się Harry gdy nas opuściłaś.
- Czy ja chcę to wiedzieć? - zapytałam przestraszona jaka będzie jej odpowiedź.
- Musisz to poznać. Okay, niech opiszę Ci sytuację gdy wyjechałaś... Zastanawiałam się gdzie byłaś ponieważ zawsze dzwoniłaś do mnie jeśli nie szłaś do szkoły bo chorowałaś lub cokolwiek... Tak więc, nie byłaś w szkole i Harry podszedł do mnie pytając gdzie jesteś. Nie mogłam mu powiedzieć. Po kilku dniach wszyscy się naprawdę martwiliśmy i mieliśmy mętliki w głowach. Znaczy Julia, Liam, Zoee, Louis, Amelia, Niall, Lauren, Kasia, Kirsty, Zayn i ja... To było straszne, tak, ale Harry … był w najgorszym stanie. Becca, on nie spał w nocach i po chwili Anne musiała odebrać go ze szkoły ponieważ Mrs. Shepherd wysłała go do domu, widząc w jakim stanie on siedział. On zasypiał na lekcjach i słabł. Bywało, że siadał przy naszym stole w przerwie obiadowej próbując dzwonić do ciebie na okrągło. Wszyscy czuliśmy się strasznie patrząc na niego. Zaczął pojawiać się u ciebie codzienny i to było jak wieczne piekło dla niego. I wyglądał na strasznie wyczerpanego.
Dowiedziałam się jak  Harry musiał się czuć, czuję się tak cholernie zła. Znów prawie się popłakałam.
- I wtedy?
- Tak więc, Louis był jedyny, który chciał to zakończyć puki nie było za późno. Przywrócił Harry'ego do życia. I Becca, jeśli Lou by tego nie zrobił to nie potrafiłabym wyobrazić sobie go dziś.
- I wtedy...
- Wtedy Lydia przeprowadziła się do naszego miasta. Została naszą przyjaciółką i... Niall i Liam przekonali Harry'ego, że on i Lydia powinni iść na randkę. Mam na myśli, że... Becca, skąd do cholery oni mogi wiedzieć że wrócisz?
- Wszystko jest ok. Nie obwiniam ich. Jest tam jakikolwiek powód dlaczego Harry cierpi mnie teraz?
- Nie cierpieć cię? O no przestań! Powiedz mi, że naprawdę nie myślisz, że on nienawidzi cię! Tak, on może jest trochę wściekły na ciebie ale jak mogłabyś zwrócić na to uwagę? Mam na myśli, postaw się teraz w jego sytuacji,  jak poczułabyś się gdyby on zostawił cię tak jak ty to zrobiłaś?
- Nienawidziłabym go. Dobrze, niespecjalnie nienawidziłabym ale z pewnością, nie cierpiałabym go trochę. Ale nie przestałabym kochać.
- Widzisz? I teraz oni są parą.
- Wyglądają na szczęśliwych...
- Zgaduję, że oni są. Ale jestem pewna, że Harry naprawdę lubi ją ale on nie lubi jej jak kochał ciebie.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Wiesz jak zachowywał się wobec ciebie jak był z tobą cały czas? To było całkiem trudne aby spotkać kogoś takiego jak wy. To wyglądało jakbyście mieli być ze sobą na zawsze. A on, nie zachowuje się wobec niej w ten sposób.
Nagle mój telefon zadzwonił, odebrałam i przełączyłam na głośnik.
- Becca? Tu ja Zayn.
- Czeeeeeeeeeeeeść Zayn! - krzyknęła Janie.
- Janie? Co? Dezoriętujecie mnie dziewczyny... - powiedział Zayn.
- Tak, chciałyśmy się zdezoriętować.  Okay, dlaczego dzwonisz?- zapytałam.
- Więc, jesteście dziewczynami, prawda?
- Hmm, no nie wiem... Janie jesteśmy dziewczynami? - zażartowałam.
- No chyba, bynajmniej myślałam tak przez całe moje życie.- powiedziała Janie.
- Ok, więc... Zayn jesteśmy dziewczynami! - powiedziałam.
- Ha, ha, ha... jesteś bardzo zabawna. - powiedział bardzo sarkastycznym głosem.
- No oczywiście, że jesteśmy!
- Więc, dzwonię do ciebie abyś mi udzieliła rady... - wymamrotał Zayn.
- Po co??
- Tak więc, miałbym ochotę umówić się z Kirsty na randkę... Ale się trochę biję. Nie wiem dlaczego. Nigdy nie czułem się tak wobec dziewczyny. I szczerze mówiąc, znasz mnie; nie byłem nigdy zbyt nieśmiały, by umówić się z dziewczyną.
- Więc jaki w tym problem?
- Nie wiem czy ona mnie lubi... - powiedział lekko zdesperowany.
- Tak więc, ona nawet nie wie, że ją lubisz lubisz.  Więc nie możesz wiedzieć czy ona też cię lubi.
- I co teraz?
- Oh weź już przestań! Zapytaj się jej czy chciałaby się z tobą umówić!
- Pfff. To brzmi jak łatwe zadanie, ale nie jest! Nie mogłabyś zapytać się jej najpierw czy mnie lubi, proooooooooszę?- Zabrzmiał tak słodko... więc nie mogłam mu odmówić.
- Ok, zrobię to.
- Dziękuję! Jesteś najlepsza... no tuż po Kristy.
- Rozłącz się, albo zmienię swoje zdanie.
- Dobra, dziękuję dziewczyny.

Po zakończeniu rozmowy, mama Janie skończyła gotować więc poszłyśmy zjeść.
- No to co teraz będziemy robić? - zapytała Janie.
- Co myślisz o tym aby wybrać się do Kristy? Znaczy, podpytamy ją o Zayn'a.
- Oo! Dobry pomysł, więc chodźmy!

Więc poszłyśmy do Kirsty. Otworzyła drzwi i weszłyśmy do jej salonu. Nie było jej rodziców.
Janie uśmiechnęła się bezczelnie do Kristy.
- Co tam u ciebie Janie? - zapytała się.
- Hmm, podoba ci się jakiś chłopak w tym momencie?
- Nie... chyba nie. A czemu pytasz?
- No bo znamy kogoś specjalnego, kto cię lubi lubi. - uśmiechnęłam się.
- Co? Kto to?
Janie uśmiechnęła się do mnie.
- Ej no weźcie, nie bądźcie takie! Powiedzcie kto to!
- To Zayn, Kristy! - wymamrotała Janie.
- Zayn? Zayn Malik? - zapytała.
- No tak, a kto inny? Ilu Zayn'ów znasz? - zaśmiałam się.
- Mmh, on jest całkiem przystojny, nie jest? I muszę przyznać, że lubię go najbardziej ze wszystkich chłopców w tym momencie.

Nagle telefon Janie zadzwonił. Wyszła z pokoju by odebrać. Gdy wróciła powiedziała:
- Girls, przygotowujcie się... będzie impreza!

________________________________________________
Oto i oczekiwany rozdział 4.  Skomentujcie czy wam się podoba a również jeśli uważacie, że to opowiadanie nie ma sensu. Przepraszam za to, że dzisiaj taki krótki rozdział... Następny rozdział będzie trochę dłuższy.  Zależy jak mocno będziecie chcieli następny rozdział to tak szybko go spróbuję dodać.

środa, 24 sierpnia 2011

ROZDZIAŁ TRZECI

Gdy to był czas aby coś zjeść,  poszliśmy do baru szybkiej obsługi.

Gdy weszliśmy do baru, zobaczyłam dwie dobrze znane mi dziewczyny.
Jedna z nich miała długie różowe włosy i była średniego wzrostu. Amelia była Louisa najlepszą przyjaciółką i wiedziałam dlaczego. Była strasznie kochaną dziewczyną. Sprawiła, że każdy lubił ją w ciągu kilku minut od poznania i żyła pełnią życia.Była niezwykle niezdarna i tak słodko się wkurzała, nawet jeśli to brzmi dziwnie, że niezdarność jest słodka.
Druga dziewczyna była niewielka. To była Kasia, najlepsza przyjaciółka Nialla. Dzieliłyśmy takie samo upodobanie do mody więc chodziłyśmy na zakupy  co drugi weekend puki nie wyjechałam.
Podeszłam do nich, a kiedy zdały sobie sprawę, że to faktycznie jestem ja,  zaczęły krzyczeć z radości, podskakiwać i przytuliły mnie najmocniej jak potrafiły.
- O Boże, ty naprawdę wróciłaś!- powiedziała Kasia.
- No tak, jestem tutaj. - Uśmiechnęłam się do niej.
Usiedliśmy przy stole gdy Amelia nagle powiedziała:
- Musisz powiedzieć nam wszystko! Gdzie byłaś? Od kiedy jestes tu? No dawaj! - mówiła z ekscytacją.
O nie... To była rozmowa, której chciałam uniknąć tak długo, jak to możliwe. Nie byłam gotowa.
- Dobrze... więc byłam w Londynie. I wróciłam wczoraj.
- Dlaczego tam byłaś? - zapytała Kasia.
Janie czuła, że nie chcę rozmawiać o tym więc zmieniła temat.
- Hmm, wiecie co może jest między Kirsty a Zaynem?
Zaskoczyła mnie.
- Kristy i Zayn? Powiedz!
- Haha, nic nie ma między nimi. Do tej pory.  Louis powiedział mi, że Zaynowi podoba się ona, ale nie powiedział jej o tym. Jestem na 100%  pewna, że ona nie wie o tym. - powiedziała Amelia.
- Aww, jak słodko. - powiedziała Kasia.
Liam i Julia przyszli i dołączyli do nas. Rozmawialiśmy trochę o niczym. Powiedzieli mi co zdarzyło się tu podczas gdy byłam w Londynie.
A potem zobaczyłam GO.
Moje serce podskoczyło mi do gardła,  ponieważ wszedł do kafeterii. Był wciąż tak piękny jak zawsze był. Jego włosy były po prostu doskonałe i jego oczy wciąż wydawały się mieć ten blask.
Ale wtedy... Zobaczyłam coś, co złamało mi serce na tysiąc kawałków... Był przed dziewczyną. Wyglądała olśniewająco. Jej długie włosy były mieszanką między blondem i brązem. I jej oczy były intensywnego niebieskiego koloru. Miała trochę oliwkowej cery, co sprawiało, że wyglądała jeszcze piękniej.  Doszła do niego i złapała go za rękę. Miał nowa przy jego stronie.
Jak naiwna myślałam, że wciąż byłby tam czekając na mnie aż wrócę... I ponownie moglibyśmy się połączyć i wszystko byłoby doskonałe jeszcze raz.
Odwróciłam wzrok ponieważ nie mogłam znieść widoku tej szczęśliwej parki. Czułam, że wszystkich oczy były zwrócone na mnie. Właśnie poczułam się jakby wszystko rozbijało się we mnie.
Wstałam.
- Bardzo was przepraszam, ale zapomniałam, że muszę pójść do dyrektora szkoły.
Wiedziałam, że oni wiedzą, że to jest tylko pretekst aby wyjść stąd, ponieważ Harry i jego dziewczyna szli do naszego stołu.
Wybiegłam z baru i wpadłam na Louisa.
- Hej kochana. Dlaczego biegniesz i zderzasz się z nieświadomymi ludźmi takimi jak ja? - zażartował.
- Przepraszam. -Wymamrotałam. Louis zdał sobie sprawę, że nie jestem w swoim najlepszym nastroju.
- Ej, hun, wszystko ok?
- Ja... Nie wiem... To znaczy... No nie potrafię tego powiedzieć... - Czułam się zagubiona i było mi smutno.
- Ciii... Chcesz o tym pogadać?
- Nie... może... nie wiem... tak.
- Okay, no to chodźmy stąd.
Więc wyszliśmy ze szkoły.
- Więc teraz mi powiedz. - powiedział Louis i uśmiechnął się do mnie radośnie.
- Ok, więc wiem, że… tak nagle wyjechałam, tak. I wiem, że nie mogę tak wrócić i grać tak jak nic się nie stało. Ale myślę, że nie byłem gotowa na to by widzieć Harry'ego z inną dziewczyną.
Mój głos załamywał się co każde słowo...i poczułam, że łzy spływały mi po policzku. O Jezu, byłam strasznie rozbita emocjonalnie przez tych kilka dni. Płacz, co parę minut. Wtedy Louis przyciągnął mnie do uścisku próbując działać uspokajająco na mnie.
- Shh, spokojnie... wiem że to trudne.
- Tak, to strasznie trudne... a ona jest zajebiście ładna. - wyznałam pochlipując.
- Ona? Lydia?
- Jeśli to jej imię to tak.
- Nikt nie ostrzegł cię, prawda?
- Prawda.
- Wprowadziła się do naszego miasta w zeszłym roku około cztery miesiące później jak wyjechałaś. I w tym czasie Harry zakochał się w niej.

Przez kilka sekund byliśmy cicho.

- Louis? Proszę mógłby zabrać mnie z powrotem  do tych dni gdy Harry kochał mnie?
- Chciałbym posiadać taką moc, kochana. Ale skąd wiesz że on nie kocha cię już?
- Louis, gdy kocha się kogoś, nie chodzi się na randki z kimś innym...-Starłam łzę ze swojego policzka i kontynuowałam.- ...na prawdę nie masz pojęcia, jak mocno tęskniłam za nim. Kiedyś, zwykłam zasypiać ukołysana płaczem przez dwa miesiące, noc w noc. I wciąż myślę o nim tysiąc razy na dzień. Mamy razem tyle wspomnień i one pojawiają się, moim zdaniem, wtedy gdy najbardziej nie jestem przygotowana i fakt, że to już się nie powtórzy, boli mnie najmocniej.
- Becca, nie myśl, że Harry zapomniał o tobie jednej nocy. Chodził w najgorszym nastroju trzy a może i nawet cztery miesiące.Wszyscy nie mogliśmy patrzeć, jak cierpiał z powodu tego że wyjechałaś,  więc zasugerowaliśmy mu aby wyszedł i zaczął normalnie żyć. I Becca, nie możesz chcieć by był tak smutny jak wcześniej był.
- Wiem. Chcę aby był szczęśliwy. Nawet jeśli to oznacza, że to będzie mnie boleć.
- Próbował dzwonić do ciebie. Około dziesięć razy na dzień przez pierwszy miesiąc. A następnie za parę  miesięcy co najmniej 5 razy dziennie. Wszyscy próbowaliśmy się z tobą skontaktować.
- Wiem. Widziałam to na swoim telefonie. Ale Louis, uwierz mi że chciałam odbierać wasze telefony, ale nie  wolno mi było.
- Jest ok, Becca, nie obarczam winą cię za nic.
Faktycznie cieszyłam się, że nie poprosił o jakiekolwiek wyjaśnienia, gdzie byłam i niby dlaczego tam byłam.
Siedzieliśmy na murku na boisku szkolnym kiedy Louisa dziewczyna Zoee zjawiła się. Cmoknęła Louisa zanim spojrzała się na mnie trochę zmartwiona.
- Wszystko gra?
- Tak, wszystko jest ok.
- Ok więc, Becca, już czas na nas wrócić do naszej klasy. Przerwa skończy się za parę minut.
Wstałam i odwróciłam się do Louisa.
- Dziękuję.
- Zawsze możesz na mnie polegać.
Zoee i ja byłyśmy już kilka kroków dalej gdy usłyszałam Louisa.
- I Becca! Cieszę się, że wróciłaś!
Odwróciłam się po raz kolejny i spróbowałam uśmiechnąć się do niego. Zoee miała szczęście, bo miała Louisa. Był zabawny  i wogle, ale jednak najważniejsze było to że zawsze był przy tym, kto go potrzebował.
Gdy doszłyśmy z Zoee do szkoły. Zapytała mnie...
-  Więc, zgaduję, że zobaczyłaś Lydię?
- Tak.
- Słuchaj moja droga, jeśli kiedykolwiek potrzebujesz kogoś komu możesz się zwierzyć, Louis i ja jesteśmy tu dla ciebie, ok?
- Dziękuję wam.
Szłyśmy gdy Zoee nagle zachowała się naprawdę dziwne i to wydawało się tak jak celowała w kogoś przed nami. Gdy jednak obróciłam swoją głowę w jej stronę, naprawdę nie widziałam gdzie szłam. Nagle zobaczyłam kątem mojego oka, jak ktoś szedł. Wszystko zdarzyło się bardzo szybko. Zderzyłam się z tą osobą. Odwróciłam się do tej osoby i moje serce przyśpieszyło swoje bicie drugi raz. Spoglądałam prosto do oczu Harry'ego. Te piękne oczy, kiedyś patrzyły na mnie z miłością. Najwyraźniej był wstrząśnięty ponieważ ja byłam, stałam przed nim. Otrząsnął się szybciej niż ja.
- Cześć Becca.
CZEŚĆ BECCA? On tak na serio???? To było wszystko, co był zdolny powiedzieć kiedy spotkaliśmy się znów po roku??
- Harry, - Zatrzymałam się ponieważ w tym momencie nagle zapomniałam wszystkiego co chciałam mu powiedzieć.
Lydia pojawiła się obok niego. Uśmiechnęła się do nas i muszę przyznać, że wydawała się być naprawdę przyjazną osobą chociaż była, dziewczyną u boku  mojego chłopaka. Znaczy ex-chłopaka.
- Hej ukochany. Nie chcesz przedstawić nas? - Powiedziała Harry'emu i patrzała na mnie ze ślicznym uśmiechem.
Tak więc, nie mogła wiedzieć, że jestem dziewczyną, która była jego numerem jeden Harry'ego zanim przyjechała. Dziewczyna, która była miłością jego życia jak Harry powiedział jednego dnia dnia.
- Więc, to jest Rebecca. - Wydawał się mieć małe problemy z wprowadzeniem...- I Becca, to jest Lydia, moja dziewczyna.
- Miło mi cię poznać. Więc jesteś nowa tu prawda? No to skąd się znacie? - uśmiechnęła się.
- My... - Chciałam do odpowiedzieć ale Harry przerwał mi.
- Chodziła do tej szkoły rok temu. - Harry wyjaśnił.
To było jak cios poniżej pasa dla mnie. Przedstawił mnie jako kogoś, kto chodził do jego szkoły. Miło. Przynajmniej jestem jako dziewczyna,  przypadkowa dziewczyna ze szkoły. W takim razie nikt nic nie powiedział,  i nastała krępująca cisza. Zoee było tą, która przerwała tę ciszę i odezwała się jeszcze raz.
- Nie chcę poganiać cię, Becca, ale musimy śpieszyć się trochę teraz.
Więc poszłyśmy... spojrzałam na Harry'ego jeszcze raz ale nie patrzał na mnie. Wpatrywał się irytująco na ziemię. Gdy dostaliśmy się do klasy, usiadłam obok Janie. Patrzała na mnie.
- Co się stało?
Powiedziałam jej wszystko cicho a kiedy skończyłam, patrzała na mnie jeszcze raz.
- Wiem, że to jest trudne, kochane. Ale będę u twojego boku, ok?
- Dzięki, Janie.

Za parę ostatnich lekcji właśnie usiadłam myśląc o wszystkim i niczym. Całkiem zamącono mi w głowie tym wszystkim. Po tym jak skończyliśmy swoją ostatnią lekcję poszłam do domu z Liamem, Julią i Zaynem. Liam i Julia trzymali się za ręce jak lubili to zwykle robić, a ja szłam obok Zayna. Chciałam się trochę rozproszysz więc zapytałam go:
- A więc tak Zayn... Powiedz mi o tobie i Kirsty! :D
- Haha, nie mogę w to uwierzyć. To jest pierwszy dzień odkąd wróciłaś i już znasz wszystkie plotki?!
- Hmm, no wiesz... ja zawsze znam plotki.
Śmialiśmy się i odpowiedział.
- Więc, podoba mi się ona. Ale nie chodzimy jeszcze ze sobą.
- Że faktycznie nigdy nie słyszałam ciebie mówiącego coś takiego? - zaśmiałąm się.
- Czemu?
- Umm, ponieważ jesteś od kiedy jesteś nieśmiały?... Zawsze umawiałeś się z dziewczynami, które lubiłeś w ciągu kilku dni.
- Mmmh. To co innego tym razem. Myślę, że ona różni się do każdej dziewczyny którą kiedykolwiek miałem wcześniej.
- O boniu, słyszeć ciebie jak mówisz coś takiego to jak słyszeć Louisa krzyczącego "I HATE CARROTS".
Spróbował mieć obrażoną minę ale nie udało mi się to i obydwaj zaczęliśmy się śmiać. Cieszyłam się, że Zayn odrywał mnie od moich myśli na temat Harry'ego.
Gdy podeszliśmy do mnie pożegnałam się i otworzyłam drzwi.
Poszłam do salonu gdzie zastałam swoją mamę.
- Cześć słońce, jak tam pierwszy dzień w szkole?
Odniosłam wrażenie jakby w mojej klatce piersiowej coś uciskało, nie mogłem oddychać już.
- Mamo...? - brzmiałam strasznie.
- Bożesz, co się stało? - zapytała przestraszona.
- On ma dziewczynę. Pozwolił jej zająć moje miejsce.
- Wiem...
- Ale... skąd? - byłam zagubiona.
- Spotkałem Anne dziś. Zapytałam ją jak tam Harry... i powiedziała mi, że on jest szczęśliwszy traz... w końcu. Powiedziała, że martwią się tak o niego ponieważ był załamany miesiącami.
- Mamo, to nie moja wina!
- W części to tak.
- Co?
- Sprawiłaś, że on zakochał się w tobie na zabój. Anne powiedziała mi, że nie on mógł chodzić do szkoły  pierwsze 4 tygodnie.
- Nie myślisz, że mogłam zrobić coś by  załagodzić jego ból?? Jego Mama i ty nie możecie obarczać winą mnie za to, że on zakochał się we mnie. Skąd mogliśmy wiedzieć, że wyjedziemy bez wiadomości?
- O kochana, nie chciałam obarczyć cię winą  za cokolwiek. Tak więc, właśnie chciałam wyjaśnić że to był bardzo trudny czas dla nas i Was również.
- Znajomość rzeczy które się wydarzyły,  nie czynią tego łatwiejszego.


Odwróciłam się i poszłam na górę do pokoju i wrzuciłam mój plecak do kąta i wskoczyłam na moje łóżko.
Nie zapłakałam - nie tym razem.
Ale nienawidziłam siebie za bycie taką idiotką... jak mogłam pomyśleć, że poczeka na mnie aż wrócę jeśli on nawet nie wiedział, że wrócę? I Lydia. Tak  piękna. Zawsze  zastanawiałam się dlaczego Harry wybrał mnie kiedy byliśmy razem. Nigdy nie zrozumiałam dlaczego nie wybrał ładniejszej dziewczyny. Raz zapytałam go i powiedział:
- Ładniejsza dziewczyna? Jak powinienem uważać kogoś za ładniejszego niż ty?

Nagle mój telefon zadzwonił.

_____________
Rozdział 3:) Mam nadzieję, że podoba wam się to trochę.
Bardzo chcę wysłuchać jakieś opinie jak zawsze :)
Zostawiajcie je w komentarzach. ♥

poniedziałek, 20 czerwca 2011

ROZDZIAŁ DRUGI

Następnego ranka wstałam po godzinie 5.  Mój budzik był nastawiony na godzinę 7, ale wiedziałam już, że nie będę w stanie zasnąć ponownie. Byłam zbyt podekscytowana. Więc podniosłam się z łóżka i pobiegłam senna do łazienki. Zatrzymałam się by popatrzeć w lustro. Zobaczyłam dziewczynę z ciemnymi, falującymi się , jedwabistymi włosami. Miała niebieskawe oczy i wyglądała na zmęczoną. 
Westchnęłam ciężko. Chyba nie zrozumiem tego, że Harry i inni lubili mój wygląd aż tak bardzo. Mam na myśli, to, że nigdy nie byłam jedna z tych dziewczyn, które myślą, że są niewiarygodnie ładne i zachwycające, ja się zaliczam to tych skromniaków. Ludzie mówili mi często, jak lubili moją śliczną i przyjazną twarz ale nigdy nie wziełam tego też na poważnie.  
Znalazłam chwilę na prysznic i pomyślałam na ogół jak ten dzień mógłby być. Gdy wyszłam spod prysznica jeszcze raz wróciłam do swojego pokoju i szukałam czegoś do ubrania, w mojej szafie. Wybrałam prosty ciemnoniebieski top i 'baggy jeans'. Nagle zobaczyłam bluzę z kapturem. JEGO bluze z kapturem. 
To był fioletowy Jack Willis i myślę, że  to ta bluza którą mi dał gdy byłam u niego po raz pierwszy. To była całkiem zabawna historia.


***wspomnienie***
Szłam z Harrym i byliśmy na naszej drodze do miasta ponieważ chcieliśmy spotkać swoich znajomych. Liam'a i Julię. Nagle poczułam kroplę deszczu na swoim ramieniu. Wzniosłam swe oczy ku niebu i zobaczyłam, że jest na nim kilka naprawdę wielkich i ciemnych chmur. W takim razie wszystko zdarzyło się naprawdę szybko. Było coraz więcej kropel deszczu i w ciągu dwóch minut Harry i ja byliśmy przemoczeni do suchej nitki.
Harry patrzał na mnie uśmiechając się.
- Tak więc, pada deszcz.
- No nie?! Harry, jesteś tak mądry. Nie zdałabym sobie sprawy, że pada, gdyby  nie Ty, kochany.
Doszło do tego, że śmiałam się bardzo głośno, ale Harry zdecydował przerwać mi, pocałunkiem. 
Poczułam się jak w niebie. Chodzi o to, że to było tak jak w filmie. Całując się w deszczu. Zachichotałam. 
- O czym myślisz? - zapytał Harry.
- Tak więc, właśnie pomyślałam o tym, że ta chwila nie może być piękniejsza.
- Hmm, kochana, naprawdę chcemy pojechać do miasta tak mokrzy? Pragnę Cię poiformować, że mój dom jest właśnie kilka minut stąd. 
Uśmiechnęłam się.
- Dobrze, ale może lepiej zadzwońmy do Liam'a i Julii; jestem pewna, że oni nie będą mieli nam tego za złe.
Poszliśmy do jego domu i Anne otworzyła drzwi. 
- O rety, cukiereczki. Jesteś zupełnie mokrzy. Wejdźcie i ubierzcie jakieś suche ubranie albo się przeziębicie.
Weszliśmy do pokoju Harry'ego gdzie dał mi swoją bluzę.
***koniec wspomnienia***


Obudziłam się ze swoich marzeń. Te wspomnienia naprawdę powinny zatrzymać się i nie przychodzić do moich myśli co sekunde. 
Patrzałam na swój zegarek. Było wciąż za wcześnie aby zejść na dół i robić sobie jakieś śniadanie więc zdecydowałam się usiąść na oknie jeszcze raz  i włączyć mojego iPod'a. Słuchałam kilku piosenek ale po chwili odrzuciłam to jeszcze raz ponieważ niemal wszystko przypominało mi o Harry'm. I to było krzywdzące.
Więc usiadłam tam jeszcza raz,  uważając by nie wypaść z okna,  myśląc o dniu. 
Potem za pół godziny popatrzałam się w swój zegarek, jeszcze raz. W końcu mogłam zejść i mogłam zjeść jakieś płatki na śniadanie. Ryan nie zszedłby tak wcześnie więc byłam sama i mogłam mieć spokój. Zeszłam na dół tak cicho jak cicho jest to możliwe. Gdy dostałam się do kuchni zostałam zaskoczona! Moja mama zrobiła śniadanie dla mnie. 
- Dzień dobry, słoneczko. - powiedziała cicho.
- Mama? Dlaczego nie śpisz? Jest przecież tak wcześnie?
Wzruszyła ramionami.
- Nie wiem. Ja chcem po prostu być tutaj dla ciebie. Wiem jakie to trudne, że musisz wrócić do twojej starej szkoły jakby nic nigdy się nie zdarzyło.
- Dobrze, dziękuję.
Wtedy kilka minut się nie odzywałyśmy. Mama właśnie stanęła przy stole porcjując śniadanie. Zobaczyłam, że zrobiła naleśniki. 
- Mamo, to jest właśnie... nie wiem jak powiedzieć... rzecz w tym... Tak, to było okropne wyjechać nocą. Ale przynajmniej byliśmy bezpieczni. Ale to nie jest powód dlaczego... to czyni to tak trudne dla mnie by wrócić. To jest właśnie fakt. To znaczy... szczerze myślisz, że wszystko będzie takie same jak tego dnia którego  wyjechaliśmy? Mam na myśli to, że moje życie było całkiem doskonałe. Miałam wspaniałych przyjaciół, dobrze się uczyłam, miałam dużo ubawu z bycia nastolatką i miałam Harry'ego. - mój głos momentalnie się załamał po wypowiedzeniu jego imienia.
Podeszła do mnie.
- Kochana... 
Przytknęła swoje ręce do moich policzek 
- Wiem... 
przytuliła mnie 
- Jestem tu by cię wspierać, pamiętaj to!
- Dziękuję, kocham cię! - powiedziałam z łzami w oczach.
Wróciła kłaść naleśniki na talerzu i przedkładać na stół, więc usiadłam zjeść trochę. 
Ale naprawdę nie jadłam. To było więcej jak dłubanie w moim jedzeniu. Moja mama usiadła przy stole, również, patrząc dwuznacznie na moje jedzenie. 
- Nie jesteś głodna, prawda?- zapytala mnie.
Patrzałam na nią uświadamiając sobie to że pogrążyłam się tak w swoich myślach, że nie usłyszałam jej pytania.Patrzałam na nią z lekko zdziwioną twarzą.
- Zapytałam cię czy nie jesteś głodna. - uśmiechnęła się.
- O. Szczerze mówiąc, nie. Chodź twoje naleśniki smakują doskonale jak zwykle. To znaczy... Ja myśle, że jestem zbyt podekscytowana.
- Haha, wszystko jest dobrze.
W tym momencie Ryan wszedł do kuchni, zobaczył, że moje naleśniki leżą obok mnie i zaczął je jeść.
Moja mama śmiała się z niego.
- Hej, Ryan, dlaczego nie jesz twojego własnego śniadania?
Zachichotałam.
- Nie mama, to jest niezłe. Skończyłem jeść w każdym razie.
Po tym jak Ryan skończył jeść staliśmy gotowi by pójść do szkoły.
- Cześć, Mamo!- powiedzieliśmy.
- Do zobaczenia! Jestem pewna, że wszystko będzie Ok :)
Mam taką nadzieję...
Ryan i ja szliśmy razem do szkoły. Byłam podekscytowana ale i trochę wystraszona. 
- Ryan?
- Słucham?
- Co jeśli oni mnie już nie lubią?
- Hmmm, w takim razie? oni nie lubią cię. Albo oni nienawidzą cię.
- Ha ha ha. Dzięki Ryan. - mój głos był pełen sarkazmu.
- O no. Szczerze myślisz, że nienawidziliby cię?
Eeeeehm. Tak?!
- Oni nie mogli by, zaufaj mi. Co najmniej nie Janie. Chodzi o to, że znałaś ją z czasów gdy obydwie nie moglyście nawet mówić. Byłyście niemowlaczkami gdy stałyście się przyjaciółkami.
- Tak, ale. Jak poczułbyś gdyby twój najlepszy przyjaciel opuścił miasto nocą na zewnątrz nie mówiąc o tym ani jednego słowa?
- Becca, słuchaj, to nie jest twója wina, tak?
- Wiem... - odpowiedziałam smutniejąc.
W takim razie byliśmy obydwoje zagubieni w naszych myślach i nie rozmawialiśmy o niczym.
Dostaliśmy się do szkoły. Obejrzałam się wookoło wypatrując jakiegoś z moich starych znajomych ale nie rozpoznaliśmy nikogo. Byłam maleńko obezwładniony przez sytuację.
- Ryan? Proszę, Proszę, Proszę mógłbyś mnie zaprowadzić pod moją klasę?
- Eehm, jeśli chcesz. Pewnie.
Więc podeszliśmy do mojej klasy gdzie postaliśmy pod drzwiami. Nie wiedziałam, co zrobić. 
- Becca, musisz wejść.
- O tak, pewnie. Dziękuję, Ryan. Zobaczymy się dziś wieczorem.
Odwróciłam się by wejść do sali. Ale usłyszałam głos Ryana.
- I oh... Becca? Jestem pewny, że będziesz mieć się dobrze. 
Miły. Przynajmniej moja rodzina miała pewność gdy ja nie.
Weszłam do sali zwracając się do mojejnauczycielki. Zawsze lubiłam ją i ona lubiła mnie. Była jednya z niewielu osób, które wiedziały, że wróciliśmy dziś. Popatrzyła sie w górę ze swojego biurka. 
- O, Becca. Przyjdź tu proszę.
Ponieważ wspomniała o moim imieniu, wszyscy uczniowie zdecydowali się poświęcić mi swoją uwagę. Nagle usłyszałam, jak jacyś z nich szepnęli:  "To jest Becca?!" albo "Nie mogę w to uwierzyć, że wrócila!" albo "Dlaczego wyjechała?". Spróbowałam ignorować ich. Oczywiście, oczywiście że jestem mną. Nie zmieniłam się aż tyle. Faktycznie może uroslam trochę ale wciąz byłam niska. A  nie miałam nowej fryzury ani niczego, co zmieniło moj wygląd całkowicie. Mój nauczyciel odwrócił się do nich.
- Większość z was może pamiętać, to jest Rebecca Marshall. Była w naszej klasie rok temu i  teraz wróci. Miejmy nadzieję, że przywitacie po powrocie ją ciepło. Proszę usiąść przy tym wolnym stole tam, Becca. 
Podeszłam do tej ławki nie siadając naprzeciw nikogo ponieważ byłam nieśmiała również, jeszcze raz.  Usiadłam tam czekając aż ta lekcja się skończy. I w końcu. Wtedy pani Shepherd skończyła lekcję i powiedziała: 
- Becca, proszę mógłabyś przyjść do mojego biurka na minutę teraz?
Poszłam do niej.
- Nieźle, tu jest twój plan lekci i wszystko,  co masz ochotę wiedzieć. Daj to twoim rodzicom.
Dała mi wiele papierów zanim kontynuowała:
- I tak, Becca, właśnie chciałam powiedzieć, cieszę się, że wróciłaś. Byłaś jedna z moich najlepszych uczennic. 
Uśmiechnęłam się nieprzekonująco zanim opuściłam klasę. Ale nagle dziewczyna pobiegła do mnie przytulając mnie naprawdę, naprawdę mocno.  Była moim najlepszym przyjacielem z moich wspomien. Była całkiem niewielka i miala piękne włosy blond i zielone oczy. 
- GDZIE TY DO DIABŁA BYŁAŚ???? - Zapiszczała w moim uchu.
- Janie?!
- No a kto inny? 
Obydwie wyłyśmy ze szczęścia jak 5 minut wcześniej ale ktoś nam przerwał. Dwie osoby, które stuknęły w moje ramię.  Odwróciłam się i dostałam kolejny atak płaczu zważywszy, że to była Julia. Była jedna z moich najdroższych przyjaciół, też. Jej niebieskie oczy patrzały na mnie zaskoczone. 
- Nie mogę w to uwierzyć, że jesteś faktycznie tu. Pomyśleliśmy, że nigdy nie zobaczymy cię jeszcze raz, prawda Liam?
Odwróciła się do tego niezwykłego faceta obok niej. Spotykali się przez 3 miesiące gdy wyjechałam i z przyjemnością się na nich patrzyło dlatego, że są tak wciąż razem gdy wróciłam.  Przytuliłam ich obydoje zanim Janie przypomniała mi, że musimy trochę się śpieszyć bo inaczej spóźnilibyśmy się dla Nauki.  Tak więc, nie zwracałabym uwagi. Przedmioty ścisłe nie były wśród moich ulubionych przedmiotów. 
Poszliśmy do swojej sali razem gdzie Lauren czekała na nas by powitać mnie po powrocie.  Miała śliczne długie brązowe włosy i mieszankę między szarymi i niebieskimi oczami. Przytuliła mnie i powiedziała:
- Nie mogę się doczekać by powiedzieć Niall'owi, że wróciłaś! Zatęskniliśmy się za tobą tak mocno!  
Niall jest jej chłopakiem i oni są jednym z najbardziej uroczych par jakich kiedykolwiek spotkałam. 
Obejrzałam się. 
- Gdzie on jest? Przecież on był w naszej klasie.
- O, on choruje. Pomyśl, że przeziębił się parę dni temu. Mówiłam mu to, że to nie jest dobry pomysł aby skakać do basenu w ubraniu. Nie przebrał się w suche ubranie zatem to nie jest żaden cud on choruje. Ale nie chciał słuchać mnie i ma za swoje. - powiedziała.
Śmialiśmy się. Niall jest takim milutkim chłopakiem i wywołać uśmiech wszystkich twarzach.
W każdym razie niska dziewczyna z brązowymi włosami i niebieskimi oczami pojawiła się za nią. Zoee. 
- BECCA! Cieszę tak się, że jesteś tu teraz. Wszyscy zatęskniliśmy za tobą. Ale Louis i ja kiedykolwiek nie zwątpiliśmy w to że wrócisz. Wiedzieliśmy, że zatęsknisz za nami pewnego dnia! 
Uśmiechnęła się impertynencko i uścisnęła mnie tak jak wszyscy inni zrobili to wcześniej.  Louis jest jej chłopakiem i jest w klasie Ryana.  To najzabawniejszy facet jakiego kiedykolwiek widziałam/poznałam. Nasz nauczyciel przedmiotów ścisłych Mr. Jenkins przybył. 
- Tak dziewczyny, cieszę się, że Becca wróciła ale nie myślicie, że powinniśmy wejść do sali i zaczynasz naszą lekcję teraz? 
- Nie, ja nie. - Zoee szepnęła za nami i wszyscy zaczęliśmy śmiać się z Mr. Jenkins i Zoee.
Odwrócił się:
- Mówiłaś cokolwiek, Janie?
- Tak, właśnie wspomniałem, że ja... ładne ma pan włosy dziś.
Wszyscy zaczęliśmy śmiać się nawet mocniej z Mr. Jenkins. Popatrzał trochę urażony i potrząsnął jego głową i poszedł do swojego biórka. Mam na myśli, że zrozumiałam go. Gdybym była nim nie lubiłabym usłyszeć, jak moje włosy pięknie wyglądały, również, ponieważ był łysy.  Jego włosy były kiedyś bójną czupryną, ale od czasu kiedy przyszłam do tej szkoł jakoś wyłysiał. 
Poszłyśmy za nim do sali i usiedliśmy przy naszych ławkach.  Więc parę następnych lekcji szybko zleciało ponieważ Janie i ja musiałśmy powiedzieć sobie tak bardzo dużo rzeczy.  Tak więc, rozmawiała więcej ponieważ ja nie naprawdę wiele do powiedzenia odkąd wyjechałam, tak niedługo. Co najmniej nie gdy każdy był z nami...




_______________________________________________
więc oto i jest kolejny rozdział ;) mam nadzieję, że spodoba wam się bo mnie nie bardzo... ale męczyłam się z tym ponad 3godziny. aha i robię tak samo jak w poprzedniej notce, 25 komentarzy i następny rozdział :D 
& jeżeli chcesz być informowana o następnych rozdziałach to zostaw swojego twittera pod notką, to ułatwi mi pisanie do was :) ENJOY 

sobota, 18 czerwca 2011

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Wróciliśmy do naszego domu. Nic  się nie mieniło odkąd wyjechaliśmy. Otworzyłam drzwi samochodu i wyszłam. Przeciągnęłam swoje torby  przed dom gdzie mój tata już próbował dostać się do środka. Wszyscy byliśmy całkiem cisi tego dnia. To było dziwne uczucie, wracać właśnie tutaj po roku nieobecności. Jak powinniśmy mieszkać tu teraz teraz? Tak jakby nic się nie stało? 
Mój ojciec zajmował się tym by otworzyć drzwi bez opuszczania jego torb. Po tym całym cyrku dostaliśmy się do domu. Zostałam obezwładniona z wszystkimi wspomnieniami i uczuciami, które przyszły do moich myśli. 
To było miejsce gdzie mieszkaliśmy przed laty. Ale musieliśmy wyprowadzić się nagle latem, zeszłego roku. 
Poszełam na górę i stanęłam przed drzwiami do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi lekko, byłam trochę wystraszona bo nie miałam pojęcia czy coś się zmieniło czy nie Ale wszystko było wciąż takie samo...
Wolno weszłam wgłąb i położyłam się  na moim łóżku patrząc się  na sufit. Moja pamięć była pełna wspomnień. Nagle poczułam, jak łzy pojawiły się i spływały mi po policzku. 
Widzenie wszystkich tych wspomnień oczyma duszy było takie trudne. I to sprawiło, że zdaję sobie sprawę z tego, że to wszystko było niczym puki nie musieliśmy  się wyprowadzić. Moje życie było prawie doskonałe ale potem wszystko zmieniło. 
Zdecydowałam że spróbuję się trochę rozproszyć z tego wszystkiego i złapałam za mój zajebiście stary telefon z torby. Patrzałem na widget zważywszy na to, że nikt nie spróbował dzwonić do mnie. Nawet nie dostałam żadnej wiadomości. Ale jak to mogłoby być inaczej? Znaczy, tak, wcześniej mój telefon był prawdopodobnie jednym z moich najważniejszych rzeczy.
Były dni gdy otrzymywałam więcej niż 200 tekstów na dobę. Gdy wyjechaliśmy dostałam tylko kilka sms-ów pytających gdzie jestem. Ale nie mogłam im odpowiedzieć i to złamało mi serce. 
Musiałam zostawić wszystko tutaj. Moich przyjaciół i najpiękniejszą osobę na tej ziemi. Był dla mnie jak anioł i nigdy nie mogłam w to uwierzyć, że jest faktycznie on jest mój. 
Nie zapomniałam o nim podczas gdy żyłam do tej pory z dala od niego. To było więcej niż złamane serce, trochę więcej. To codzienne opuszczanie go bez słowa. I to obco może zabrzmieć ale gdy moje serce łamało się, tym ja zaczęłam kochać go z każdym jednym kawałkiem mojego rozwianego serca więcej. Czasami moja tęsknota za nim była tak mocna, że obudziłam się w środku nocy i płakałam. 
Najtwardsza część mnie wiedziała, że on może czuć rozczarowany. Prawdopodobnie myślał, że wyjechałam ponieważ chciałam. Ale nigdy nie chciałm.
Wstałam jeszcze raz by rozpakować moje rzeczy. Gdy rozpoczęłąm... znalazłam zdjęcie które przedstawiało mnie i go. To było w ciepły letni dzień.  Mój wtedy-chłopak obudził mnie bardzo wcześnie i poszliśmy nad jezioro z jakimś z jego przyjaciółmi. Gdybym musiała zdecydować który dzień był najlepszym dniem w moim życiu do tej pory, to wybrałabym właśnie ten dzień. 
To zdjęcie gdzie chlopak z kręconymi włosami miał swoje ramiona rozłożone wokół mnie i się śmialiśmy. Nie jestem pewny ale myślę, że zdjęcie zostało zrobione przez moją najlepszą przyjaciółkę Janie. Gosh, jak strasznie zatęskniłam za nią codziennie. 


Położyłam zdjęcie na małym stole, który stał obok mojego łóżka.


Westchnęłam. 
W tym momencie drzwi wolno otworzyły się i moja mama weszła do środka. 
- Hej słonko, wszystko gra?
Popatrzałem na nią próbując  fałszować uśmiech ale zgaduję, że to było nieprzekonujące ponieważ mnie niepokojąco przytuliła kontynuując:
- Wiem, że to jest trudne, kochanie. Chcę byśmy nie musieli przechodzić przez to, ale wiem, że zdarzyło się coś czego nie możemy zmienić. Więc spójrz przed siebie a zobaczysz, że będzie Ok. My wszyscy zamierzamy mieć normalne życie jeszcze raz. - Szepnęła.
- Ale mamo, jak ono może być normalne jeszcze raz? Tak myślę że każdy chce wiedzieć dlaczego wyjechaliśmy tak nagle w zeszłym roku. I oni pewnie chcą bym im wyjaśniła, dlaczego wróciliśmy własnie teraz. 
- Kochana, to będzie trudne, ale zapamiętaj to, że twój tata, twój brat i ja jesteśmy zawsze tu dla ciebie. Jesteśmy twoją rodziną i zamierzamy popierać cię w każdej sytuacji! Gdy chcesz przejść ogień albo  szeroką wodę. 
- Dziękuję Ci, mamo.
Przynajmniej moja rodzina jest tutaj dla mnie. Gdybym nie miała ich, prawdopodobnie załamałabym się.
Moja mama wyszła na dwór i zostawiła mnie w spokoju w moim pokoju. Rozejrzałam się na około mnie. Jak strasznie tęskniłam za mieszkaniem tu. Pamiętam ilość imprez z nocowaniem które miałam z Janie lub z  innymi dziewczynami tutaj w tym pokoju. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
Potem gdy rozpakowałam wszystkie swoje rzeczy zszedłam na dół  do kuchni gdzie moja mama gotowała nam obiad. 
- Cześć Wam, wychodzę na trochę na spacer.
Odwróciła się do mnie ze znaczącym wzrokiem i powiedziała : 
- Słuchaj kochana, myślisz, że  dobry pomysł? Chodzi mi o to że... a co jeśli wpadniesz na jakiegoś ze swoich starych znajomych...
Zawahała się rozdarcie długo i kontynuowała:
-...lub Harrego? 
Patrzyła na mnie i zobaczyłam trochę litości w jej oczach. Dokładnie wiedziała że Harry był dla mnie wszystkim. I obydwie wiedzialyśmy, że nic nie jest takie jak było wcześniej. 
Wzruszyłam ramionami.
- Mamo, to naprawdę nie ma znaczenia czy spotykam ich dziś czy jutro w szkole...
Ona kiwnęła głową.
- No dobrze, idź. Ale uważaj na  siebie.
- Jak zawsze :)
Niedostateczny uśmiech zwiększył się na mojej twarzy.


Złapałam za bluzę z kapturem, otworzyłam drzwi i wyszłam na dwór. 
Po tym jak zeszłam kilka schodów zdałam sobie sprawę, że nawet nie wiem gdzie pójść. Zatrzymałam się a następnie coś przyszło mi do głowy.  Wiedziałam gdzie pójść. 
To było tak... jakby moje stopy znały drogę dokładnie. Podszłam do miejsca gdzie pocałowałam Harry'ego po raz pierwszy. To było obok stawu w parku. Gdy podeszłam tam, to usiadłam nad wodą. Pamiętam ten dzień jak to by było wczoraj. Zamknęłam swoje oczy i zobaczyłam to powtarzające się wszystko.

*** wspomnienie ***


Siedziałam w swoim pokoju i śpiewałam sobie śmieszne piosenki, gdy mój telefon zadzwonił. Odebrałam to tylko by usłyszeć najpiękniejszy głos jaki kiedykolwiek słyszałam.
- Cześć Becca, to ja Harry.
- O hej Harry, jak tam? - odpowiedziałam promiennie.
- Wyświatczysz mi przysługę? - powiedział tajemniczo.
- Haha, zawsze i wszędzie, bejb. - zaśmiałam się.
- No to przyjdź do Parku. Kojarzysz ten staw co tam jest? Bądź tam, proszę.
- Erm, OK?! Nie chcesz powiedzieć mi nic więcej?
- Niech pomyślę..... nie. Widzimy się za chwilę.
W takim razie skończyłam rozmowę telefoniczną. Włożyłam płaszcz i pobiegłam do parku. Zostałam zupełnie zaskoczona jak przyszłam. Tam było mnóstwo niewielkich świec wszędzie. Wolno szłam w kierunku tego ślicznego widoku.  Nagle poczułam stukanie ręki na swoim ramieniu. Odwróciłam się i dostrzegłam twarz Harry'ego dokładnie kilka cali od mojej. 
- Pomyślałem, że ty to lubisz. Wiesz, że jestem niespecjalnie romantyczny, chociaż miałbym ochotę być.
- To był twój pomysł? - powiedziałam uśmiechając się z zachwytu wystrojem.
- Wiesz, Louis pomógł mi... trochę. - powiedział lekko zawstydzony.
- Tak więc, to wprost niewiarygodne. Jest tutaj prześlicznie!
Zdałem sobie sprawę, że jest grana w tle muzyka i spróbowałam rozpoznać piosenkę. 
- Nie aż tak niewiarygodne, jak ty. - powiedział.
Nagle poczułam jego ciepły oddech na swojej twarzy. A następnie nasze wargi się spotkały. Nigdy nie czułam takiego uczucia  jak w tej chwili. 


***wspomnienie skończone***


Otworzyłam oczy i zoriętowałam się,  że mam łzy na swoich policzkach. Otarłam je i wstałam.  To było dość uczucia jak na teraz. Wróciłam do domu na piechotę i otworzyłam drzwi. Słyszałam jak moja mama krzyczy do mnie:
- Becca, obiad będzie za chwilę. Przygotuj się.
Poszłam na górę do swojego pokoju, przebrałam się i zeszłam do kuchni jeszcze raz. Gdy mój tata usiadł przy stole, też, popatrzał na mnie i się zapytał:
- Becca, wszystko jest dobrze? Jesteś blady.
- Wiem, jestem. Nie martw się. - odparłam.
Rozmawialiśmy trochę o tym i owym podczas obiadu, potem poszedłam na góre szykować się spać. Zaplanowałam położyć się spać wcześnie. Weszłam do łazienki, umyłam moje zęby, wzięłam prysznic i te rzeczy.  Gdy skończyłam swoją toaletkę nocną, wszłam do pokoju, położyłam się do mojego łóżka i spróbowałam spać ale po godzinie bez powodzenia przyznałam  sobe, że to nie jest bardzo skuteczne okłamywać się samą. Czekałam aż zasnę, ale nic. Więc wstałam jeszcze raz i weszłam na paluszkach do pokoju mojego brata.  Otworzyłam drzwi wolno i ostrożnie. Zobaczyłam go, jak siadał na swojej kanapie. Poszłam do niego i usiadłam obok niego. Nie powiedziałam nic; objął mnie swoim ramieniem. Jest ode mnie starszy o rok, ale również musiał wrócić do naszej starej szkoły jutro. 
- Ryan?
- Hmmm?
- Nie boisz się?
- Wiesz... może trochę.
- Trochę? Ja boję się jak ch*j. - westchnęłam.
- Widzę... chcesz o tym pogadać?
- Mmmh, nie wiem... nie. wolałbym po prostu siedzieć tu.
- Ok, jak chcesz.
Przesiedzieliśmy tak z 30 minut puki nie zdecydowałam się wrócić do swojego pokoju. Życzyłam mu dobrej nocy i wyszłam poza jego pokuj. 
Gdy wróciłam do swojego pokoju wyłączyłam światło i usiadłam na ławeczce w oknie. Patrzyłam w gwiazdy. Świeciły bardzo jasno tej nocy. 
Pamiętam ten dzień gdy byłam z Harry'm na małej wycieczce w Paryżu z jego rodzicami. Patrzeliśmy się w gwiazdy wieczorem tak samo jak ja to zrobiłam przed chwilką. 


*** wspomnienie ***


Leżeliśmy na tarasie ich domku na skraju miasta. Harry  objął mnie swoim silnym  ramieniem ale nie rozmawialiśmy dużo. Byliśmy w trakcie cieszenia się ciszą i gwiazdami nad nami. 
Nagle Harry wskazał coś na niebie. Zdałam sobie sprawę, że to jest spadająca gwiazda. Harry pocałował mnie w policzek szepcząc:
- Wypowiedz życzenie, kochana. 


*** koniec wspomnienia ***


Potrząsnęłam swoją głową by wyjąć te wspomnienia z mojej głowy. Oczywiście, że wspomnienia były piękne ale trudno było właśnie również zdawać sobie sprawę jak dużo zmieniło się od tamtej pory. Byłem zdenerwowana tym, że zobaczę go jeszcze raz jutro. Chodzi mi o to, że jutro to dla wszystkich pierwszy dzień szkoły w nowym roku szkolnym.  Byłam ciekawa i zdenerwowana jak wszyscy ludzie zmienili się czy są tacy jak byli wtedy. 


Wstałem i położyłam się do łóżka. Gdy zamknęłam swoje oczy dostrzegłam piękną twarz Harry'ego.




________________________________________________________
mam nadzieję, że podoba się wam to co tutaj napisałam.
joł z nastepnym rozdziałem widzimy się za tydzień ;)

piątek, 17 czerwca 2011

Bohaterowie:

One Direction (od lewej: Niall, Zayn, Louis, Harry i Liam) : 


















Moja postać:  Becca

















Dziewczyna Niall'a: Lauren























Przyjaciółka Niall'a : Kate



















Dziewczyna Louis'a : Zoe















Obecna dziewczyna Harrego: Lydia

















Zayn’s crush: Kirsty

















Intrrygantka: Nikki

















Dziewczyna Liama: Julia















Moja najlepsza przyjaciółka: Janie





















Przyjaciółka Louisa : Amelia